8 lipca 2014

Od Camelota

Kidy moja pani sprowadziła mnie z padoku, wiedziałem, że będziemy jeździć. Zaczęła mnie czyścić i siodłać. Założyła mi czaprak w panterkę, duże ochraniacze w panterkę na przody i tyły, kaloszki w panterkę, siodło i uzdę. To była sobota, więc pojechaliśmy na tor crossowy. Było czadersko, galopowałem ile sił w nogach, a mojej właścicielce widocznie się to podobało. Zaczęliśmy skakać. Uwielbiam cross, a moimi ulubionym przeszkodami są hydra, brodzik i zeskok, chociaż kocham je wszystkie. Kiedy wróciliśmy do domu, byłem mokry jakbym właśnie wyszedł z myjki. Założyła mi mój sznurkowy kantar, wzięła lonże i poszła nad jeziorko. Nie mogę uwierzyć, ona mnie pławiła. Jak ja kocham wodę. Wróciliśmy do domu wyczerpani, bo Sylvia też się przecież zmęczyła. Zdecydowała, że na pastwisku będzie mi za gorąco, zaprowadziła mnie do stajni. Byłem jeszcze wilgotny i było mi w stajni fajnie zimno. Ale super dzień!