2 grudnia 2013

Od Kanea C.D. Guns N' Roses

Jechałem przyczepą. Wszystko było mi obojętne. Nie chciało mi się wierzyć, że Tif mnie sprzedała. Co ja jej zrobiłem? Mówi się trudno i żyje się dalej... W przyczepie okropnie trzęsło. To była chyba najgorsza podróż w moim życiu!!! Gdy w końcu się zatrzymaliśmy byłem w okropnym nastroju.
- No maluszku, trochę tu pomieszkasz..
Zaprowadził mnie na całkiem niezłe pastwisko. Ale to była chyba jedyna zaleta tego miejsca. Gdy pod wieczór zaprowadzono nie do stajni. Myślałem że zaraz się rozleci! Spruchniałe deski, zardzewiały dach i pełno odstających gwoździ. No takiej katastrofy to świat jeszcze nie widział. Co więcej, w stajni nie byłe sam. Była też bowiem piękna kasztanka i jej koleżanka, już nieco mniej piękna. Na mój widok zdziwiły się. Nic w ty dziwnego bo ja jestem rasowy arabem, a to są jakieś mieszane konie.Były dość nieśmiałe i to ja pierwszy zagadałem.
- Cześć, jestem Kaen. A wy?
- My? My nie mamy imion jeśli o to ci chodzi...
- Jak to? Każdy koń ma imię!
- Ale my nie. Ona jest po prostu Kasztanką, a ja Ciągutką.
- Czyli jednak macie imiona!
- Nie, to tylko takie nasze określenie. Kasztanka, bo kasztanowata, a ja Ciągutka, bo ciągam różne ciężkie rzeczy.
- Aha, no nic... Dobranoc!
- Dobranoc!

<Co się dzieje w stadninie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz