Nie chciałam jej odpowiadać. Niech się troszkę pogłówkuje..
- Silver! Siiilveeer!
- Mossy! Tu jestem!
- O! Sorki... Słuchaj musimy pomóc Lunie.. Jest samotna. Brakuje jej rodziny.
- I co my mamy zrobić? Nie bardzo rozumiem Mossy..
- Ehh... Nieważne..
Poszłam nieco rozczarowana w głąb pastwiska, gdzie niedawno widziałam Mohylew, moją córcię.
- Mosiu..
- Tak mamo?
- Pomożesz mi?
- W czym?
- Luna jest osamotniona..
- Ochh.. Ależ mi jej szkoda... Co mogę dla niej zrobić?
- Potrzebuje rodziny..
- Mam zostać jej rodziną?
- Nie do końca... Zostań jej najlepszą przyjaciółką. Może uda ci się ją ustawić z Kaenem na randkę..
- Tak.. Widać jak na nią patrzy.. Mam jednak wrażenie że się zawiódł i nie bardzo ona go obchodzi. Stał się narowisty, jeśli chodzi o wychodzenie ze stajni. Podobno mają wysłać go do tresera, bo nikt ze stajni sobie z nim nie radzi..
- Biedak.. U tresera jest jak w psychiatryku...
- Tiffany jak na razie nie chce się zgodzić, ale wszyscy ją przekonują...
- Oby się nie zgodziła... Czekaj, a to nie ona.. Jakoś dziwnie wygląda..
Tiff zamiast wyglądać ładnie i profesjonalnie, była ubrana w luźny dres i brudną koszulkę...
- Co się z nią stało?
- Nie mam pojęcia!
Tiff weszła na pastwisko szybkim krokiem. Teraz zauważyłam że za plecami trzyma uwiąz!
- O nie! Kaen!
Ruszyłam jak najszybszym galopem w stronę Kaena.
- Kaen!
- Co?
- Tiffany chce cię zabrać do tresera! Idzie z uwiązem!
- I tak mi wszystko jedno Mossy.. Luna mnie nie chce..
- Ona jest samotna. Potrzebuje ciebie! A tymczasem ty chcesz ją zostawić?!
- Może! Daj mi spokój Mossy. Ty masz udane życie! Rodzinę! A ja mam tylko matkę!
- Kochającą matkę!
Kaen prychnął i poszedł sobie. Co za głupek.. Ja chcę mu tylko pomóc! Wróciłam do córki, która patrzyła szeroko otwartymi oczami na to jak Kaen udaje nerwusa, a w rzeczywistości chce opuścić Champion Horse.. To był smutny widok.. Gdy znów spojrzałam na córkę, a właściwie tam gdzie jeszcze przed chwilą była.. Zniknęła... Usłyszałam jej głos i głos Luny.. Co ona robi?
<Luna?>