-Witaj skarbie- podszedłem do niej. W oddali zobaczyłem Emirę i Erwę
biegające w najlepsze.- Przepraszam, że nie miałem zbyt wiele czasu by
pomagać ci z córkami. Właściciele w ostatnim czasie zbyt mocno naciskali
na treningi... Wiem, wiem nie powinienem mieć wymówki, ale...
-Nic się nie stało. Moja mama mi pomaga.
-Zmienię się, naprawdę.
Evolett obdarzyła mnie czułym uśmiechem, co po chwili odwzajemniłem.
Nagle nasze dwie, niezwykłej urody i osobowości córki przygalopowały do
nas harmonijnym krokiem.
-Witajcie szkraby- zaśmiałem się.
-Cześć tato!- wykrzyczały obie na raz.
-Co dzisiaj robiłyście?- spytałem.
-Ścigałyśmy się! I ja wygrałam!- pochwaliła się Erwa.
-No i co z tego. Wszyscy wiemy, że ja chodzę z większą gracją niż ty- Emira nie dawała za wygraną i przyjęła dumną pozę.
-No już, no już- zaśmiała się Evolett.- Chodźmy na spacer- powiedziała i ruszyliśmy całą rodziną przed siebie.
<Evo, zechcesz dokończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz