- Parnasuss jak Ty o wszystkim myślisz!
- To tylko kryjówka z lat źrebięcych.
- Ale i tak świetnie że mamy się gdzie schować.
- Też tak myślę... Ten teren był straszny!
- Dokładnie! Te kobiety w ogóle nie znają się na jeździe.
- Nigdy nikt mnie tak nie ogkładał. Pewnie dostawałaś równie mocno...
- Nie ważne... Boję się o Ciebie, ta rana jest dość poważna. Musimy wracać.
- Nie chce.. Guns, jak one jeszcze raz na nas wsiądą?
- To niemożliwe. Umkniemy im szybko. To tylko ludzie nie dogonią nas.
- No dobrze... Ale...
- Proszę kochanie. A jak w ranę wda się zakażenie? Musimy iść.
- Okej.
I poszliśmy. Na szczęście nie było widać kobiet. Nie przeżyłabym kolejnej porcji jazdy z nimi. Nagle zza zakrętu wyłoniły się Ula i Nina. Krzyczały, biegły do nas, a my ruszyliśmy galopem prosto w stronę stajni. Biegliśmy i biegliśmy. W końcu dotarliśmy do Champion Horse. Na wejściu przywitała nas Tiffany:
-Co wy tu robicie? Gdzie wasi jeźdźcy?
Parsknęłam głośno i wskazałam nosem ranę Parnasussa.
-Jejku to poważna sprawa! Gdzie się tak urządziłeś?
W tym samym momencie dostrzegliśmy Ule i Nine. Razem z Parnasussem wskazaliśmy na kobiety. Tiff była zaskoczona. Zadzwoniła najpierw po weterynarza, później kłóciła się długo z kobietami. One obwiniały nas konie za wszystko. Ale Tiffany wiedziała o co chodzi. Zauważyła nasze poranione od kopania boki. Zabroniła kobietom przychodzić do Champion Horse.
-Wszystko okej Parnasuss?
-Tak. Dobrze że Tobie nic się nie stało.
-O! Zobacz weterynarz już przyjechał!
<Parnasuss?>
27 września 2013
25 września 2013
Od Parnasussa - C.D. Gun N' Roses
Po osiodłaniu dziewczyny zabrały nas na przejażdżkę. Nina jechała na mnie, a Ula na Guns. Rozmawiały się i śmiały. Zazwyczaj w tereny nie brali mnie obcy ludzie.. Zawsze jechała z nami jeszcze Tiffany, najczęściej na Evolett i Mossy, a teraz jeszcze na Silverze i Faunie. Ogólnie tereny były bardzo przyjemne do jazdy, lasy nie były zbyt gęste i dało się swobodnie po nich galopować, nawet nie będąc na ścieżce już wydeptanej.
- Jak sądzisz Guns, czemu nie ma z nami Tiffany?
- Nie wiem.. Taka trochę zabiegana była.
- Prawda, ale zamiast niej mógł pojechać jakiś trener czy coś, a tym czasem jedziemy z obcymi ludżmi.
- Tak, to dość dziwne, Tiffany nigdy nie puszczała obcych samych i to jeszcze w las.
- Zwolnij trochę. - powiedziałem i oboje ze spokojnego galopu przeszliśmy do kłusa. Galopowaliśmy już z pół godziny i mieliśmy lekką zźajkę. Gdy tylko zwolniliśmy kroku dziewczyny zaczęły nas okładać łydkami. Zwolniliśmy do stępa, Zmęczyły nas galopem. Nagle poczułem mocny bat na zadzie. Nikt nigdy nie używał go na mnie tak mocno, zawsze było to tylko lekkie stuknięcie. Poczułem okropne szczypanie i stanąłem dęba. Przestraszona Guns odsunęła się kilka kroków.
- Parnasuss! Ty krwawisz!
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Ciężko walnąłem przednimi kopytami w ziemię i spojrzałem na swój zad, rzeczywiście, moja ciemno gniada sierść zalewała się krwią. Wierzgnąłem dwa razy i pobiegłem udając że biegnę w nieznane. Jako prawie źrebak biegałem swobodnie po tym lesie. Biegłem nad jezioro. Guns ruszyła za mną. Utykałem na tylną prawą nogę od bata. Mimo to galopowałem możliwie najszybciej i w końcu przeszedłem w cwał. Guns także. Dziewczyna która na niej siedziała przy gwałtownym przyspieszeniu spadła. Strzemiona obijały mi boki, ale i tak nie aż tak mocno jak Nina. Gdy dotarliśmy na miejsce zwolniłem tylko trochę i wskoczyłem w wodospad. Wylądowałem na kamiennym podłożu. Jako młody koń zawsze się tu kryłem. Guns zarżała do mnie.
- Tu jest bezpiecznie! Chodź!
Guns prychnęła i przez wodę widziałem jak zbliża się do wodospadu. Wskoczyła odważnie do środka i ujrzała kamienną jaskinię.
- Co to za miejsce?
- Moja kryjówka z dziecięcych lat...
- Nieźle się urządziłeś! - powiedziała trącając roztrzepane siano.
- To moje łóżko...
Guns zwiedzała dalej niewielką jaskinię patrząc na sterty rupieci które tu naznosiłem. Znalazła nawet rozerwane ochraniacze i zepsute siodło.
<Guns?>
- Jak sądzisz Guns, czemu nie ma z nami Tiffany?
- Nie wiem.. Taka trochę zabiegana była.
- Prawda, ale zamiast niej mógł pojechać jakiś trener czy coś, a tym czasem jedziemy z obcymi ludżmi.
- Tak, to dość dziwne, Tiffany nigdy nie puszczała obcych samych i to jeszcze w las.
- Zwolnij trochę. - powiedziałem i oboje ze spokojnego galopu przeszliśmy do kłusa. Galopowaliśmy już z pół godziny i mieliśmy lekką zźajkę. Gdy tylko zwolniliśmy kroku dziewczyny zaczęły nas okładać łydkami. Zwolniliśmy do stępa, Zmęczyły nas galopem. Nagle poczułem mocny bat na zadzie. Nikt nigdy nie używał go na mnie tak mocno, zawsze było to tylko lekkie stuknięcie. Poczułem okropne szczypanie i stanąłem dęba. Przestraszona Guns odsunęła się kilka kroków.
- Parnasuss! Ty krwawisz!
Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Ciężko walnąłem przednimi kopytami w ziemię i spojrzałem na swój zad, rzeczywiście, moja ciemno gniada sierść zalewała się krwią. Wierzgnąłem dwa razy i pobiegłem udając że biegnę w nieznane. Jako prawie źrebak biegałem swobodnie po tym lesie. Biegłem nad jezioro. Guns ruszyła za mną. Utykałem na tylną prawą nogę od bata. Mimo to galopowałem możliwie najszybciej i w końcu przeszedłem w cwał. Guns także. Dziewczyna która na niej siedziała przy gwałtownym przyspieszeniu spadła. Strzemiona obijały mi boki, ale i tak nie aż tak mocno jak Nina. Gdy dotarliśmy na miejsce zwolniłem tylko trochę i wskoczyłem w wodospad. Wylądowałem na kamiennym podłożu. Jako młody koń zawsze się tu kryłem. Guns zarżała do mnie.
- Tu jest bezpiecznie! Chodź!
Guns prychnęła i przez wodę widziałem jak zbliża się do wodospadu. Wskoczyła odważnie do środka i ujrzała kamienną jaskinię.
- Co to za miejsce?
- Moja kryjówka z dziecięcych lat...
- Nieźle się urządziłeś! - powiedziała trącając roztrzepane siano.
- To moje łóżko...
Guns zwiedzała dalej niewielką jaskinię patrząc na sterty rupieci które tu naznosiłem. Znalazła nawet rozerwane ochraniacze i zepsute siodło.
<Guns?>
Od Guns N' Roses - C.D. Evolett
- Wiesz, czuje się jakaś taka samotna... Przychodzą ludzie, dają koniom
smakołyki jeżdżą na nich. Jestem tak rzadko brana na jazdę.
- To dość dziwne.. Zobaczysz, przyjdzie ktoś kto się w Tobie zakocha od pierwszego wejrzenia!
- Miejmy nadzieję. Dzięki za wsparcie!
-Ależ nie ma za co.
- Jest jest. Ogólnie ostatnio jakoś tak spędzam dni sama.. Oczywiście Parnasuss mnie nie zaniedbuje ale chciałabym być kochana przez jakiegoś człowieka
- Nie zamartwiaj się. Może nawet dziś ktoś przyjdzie.
- No dobrze, dziękuje. Idę Evo cześć. Postawiłaś mnie na nogi!
- Oj to tylko dobre rady. Pa Guns.
Hmm może Evo ma rację. W sumie przecież jestem młoda i mam dużo czasu na jazdy. Zobaczymy. Cały wieczór spędziłam na pastwisku, kłusując wdzięcznie zwracałam na siebie uwagę. Nie było już dziś jazd. Sprowadzono nas do boksów i mówiąc wszystkim dobranoc, ze świetnym humorem poszłam spać. Z tej Evolett to równa klacz - myślałam zasypiając. Gdy się obudziłam czekała na mnie niespodzianka, jakaś kobieta stała przed moim boksem, obok niej stała druga trzymając mojego partnera. Kobiety zaczęły rozmawiać, usłyszałam że ta która trzyma Parnasussa to Nina a ta która zbliżyła się do mojego boksu to Ula. Gdy Ula wyprowadziła mnie z boksu radośnie zarżałam do Parnasussa. Odpowiedział mi tym samym. Kobiety delikatnie założyły nam ogłowia, później nas osiodłały...
<Parnasuss?>
- To dość dziwne.. Zobaczysz, przyjdzie ktoś kto się w Tobie zakocha od pierwszego wejrzenia!
- Miejmy nadzieję. Dzięki za wsparcie!
-Ależ nie ma za co.
- Jest jest. Ogólnie ostatnio jakoś tak spędzam dni sama.. Oczywiście Parnasuss mnie nie zaniedbuje ale chciałabym być kochana przez jakiegoś człowieka
- Nie zamartwiaj się. Może nawet dziś ktoś przyjdzie.
- No dobrze, dziękuje. Idę Evo cześć. Postawiłaś mnie na nogi!
- Oj to tylko dobre rady. Pa Guns.
Hmm może Evo ma rację. W sumie przecież jestem młoda i mam dużo czasu na jazdy. Zobaczymy. Cały wieczór spędziłam na pastwisku, kłusując wdzięcznie zwracałam na siebie uwagę. Nie było już dziś jazd. Sprowadzono nas do boksów i mówiąc wszystkim dobranoc, ze świetnym humorem poszłam spać. Z tej Evolett to równa klacz - myślałam zasypiając. Gdy się obudziłam czekała na mnie niespodzianka, jakaś kobieta stała przed moim boksem, obok niej stała druga trzymając mojego partnera. Kobiety zaczęły rozmawiać, usłyszałam że ta która trzyma Parnasussa to Nina a ta która zbliżyła się do mojego boksu to Ula. Gdy Ula wyprowadziła mnie z boksu radośnie zarżałam do Parnasussa. Odpowiedział mi tym samym. Kobiety delikatnie założyły nam ogłowia, później nas osiodłały...
<Parnasuss?>
24 września 2013
Od Rosy
Od kiedy Paulina wyjechała Flora miała tą samą pani co ja...
Dzisiaj Krysia przedstawi nam swoją córkę! Nie jest pełnoletnia ma 15 lat i na imię ma ... ? Justyna!
- Wreszcie przyjechały! Flora choć! - pomyślałam.
-Dobrze mamo!
Po chwili Krysia powiedziała;
- Ślicznotki to jest Justyna!
-Jakie piękne!
Od razu podbiegła do Flory i ją pogłaskała. A później mnie.
- Jak mają na imię? -Spytała się Justyna.
- To jest Rosa a to jej córka Flora.
- To ona nie ma pani? -Spytała się..
- Miała ,ale wyjechała za granicę więc dzisiaj się na nich przejedziemy!
-Ooo super!
Przygotowały nas i pojechały... Po chwili Flora powiedziała ;
- Jaka ona miła...
- Prawda? Przypadła mi do gustu ;c
- Ona tak świetnie prowadzi?! Oh...
- Co się stało?
- Ja mam panią?!
-Wiesz córeczko... Zwolniłyśmy ... Teraz twoją panią jest moja pani... Twoja pani cb odsprzedała.
Tak byś trafiła do nieznanej pani ,stadniny ;c
- Co?! Parsknęłam ...
- Maleńka co się stało ??? - Łagodnym głosem powiedziała Justyna.
Pani Krysia i Justyna usiadły i pani Krysia powiedziała:
- Bardzo ,dobrze Ci idzie..
- Mamo... Przecież wygrałam już zawody?!
- Ehh... Prawda ;p
- Chciałabym mieć swojego konia...
- Przecież masz !
- Jest tylko Rosa...
- A Flora? Flora jest twoja jeśli oczywiście się zgodzi ;D
- Ohh?! Mamo dziękuje!? Flora co ty na to? - Po czym uściskała mnie ,Florę i Krysię...
Flora pokiwała głową i parsknęła ,to oznaczało tak ; )
22 września 2013
Od Evolett
Ostatnio wszyscy są zamknięci w sobie. W ogule nie rozmawiają ze sobą. Martwi mnie to, bo moje stado się zaczyna sypać, a jak by tego było mało Arrow od dawien dawna nie powiedział mi nawet ,,Cześć". Mając nadzieję na jakieś wsparcie poszłam do Erwy.
- Cześć mamo!
- Witaj córciu.
- Coś się stało? Coś cię boli?
- Nie.. Jestem w rozsypce psychicznej...
- Mamo... Zawsze byłaś dla mnie wzorem i zawsze będziesz... Dla mnie ty jesteś lepsza, odważniejsza, mądrzejsza od każdego! Jesteś moją mamą...
- Ty zawsze wiesz jak mnie pocieszyć. Widziałaś gdzieś Emirę?
- Tak, rozmawiała ze mną i słyszała że chcą sprzedać jakąś Arabską klacz od nas, żeby robiła karierę. A co?
- Trochę za nią tęsknię. Dawno nie rozmawiałyśmy.
- Racja..Ciekawe kogo sprzedadzą...
- A może tylko wydzierżawią?
- Mamo! Tiffany idzie!
- Leć zobaczyć o co chodzi!
Ukryłam się za drzewkiem, a moja córcia dzielnie podeszła do płotu. Do Tiffany podeszła jakaś kobieta, nie znałam jej. Zaczęli o czymś rozmawiać, a Erwa podsłuchiwała. Gdy Tif poszła razem z ów kobietą do stajni Erwa przygalopowała do mnie.
- Mamo!
- Co się dzieje?
- Sprzedadzą ogiera a nie klacz! Najprawdopodobniej Kaena!
- Ale on jest teraz zakochany! Nie mogą go oddzielić od Luny!
- Wiem! To mój dobry przyjaciel często gadamy. Niebawem znów chce ją zaprosić na randkę. Poprzednią zepsuła Cilck Tuch.
- Racja... Musimy coś wykombinować.. A co jeśli Luna da mu kosza? On się załamie!
- Wiem... Nie wygląda na konia, który jest zakochany.. Obawiam się że będzie zdołowany, bo albo wyjedzie i brak kontaktu z Luną, albo spore ryzyko kosza od niej.. Innymi słowy przegrał życie.
- To młody koń! Na pewno znajdzie sobie inną. Może Luna to nie jest ta jedyna?
- Może... W każdym razie idę z nim pogadać. Powinien wiedzieć o całej sytuacji.
- A ja pójdę coś przekąsić.
W rzeczywistości nic nie zjadłam. Po jakiejś godzinie bezsensownego sterczenia przyszły dziewczynki i chłopiec na jazdę. Właściwie to nie dziewczynki, a dziewczyny i nie chłopiec, a chłopak. Z dziewczyn były Marta, która kiedyś na mnie jeździła i Kira, którą widziałam pierwszy raz. Chyba się przyjaźniły bo w kółko gadały.Chłopak miał na imię Yachyo [czyt. Dżachjo]. Jak się później okazało to siostrzeniec Tiffany. Miał około 15-16 lat. Po chwili z pastwiska sprowadzili mnie, Kaena i Emirę, nie wiedzieć gdzie ją wypatrzyli. Sądziłam że dosiądzie mnie Marta, a tu nagle bum! Yachyo ma na mnie jechać. Zaprowadził mnie pewnie trzymając za kantar do boksu. Był jednocześnie delikatny i stanowczy. Najpierw założył mi ogłowie, ale nie z moim wędzidłem tylko z hackamore. To nawet nie jest wędzidło. Żeby jeździć z hackamore trzeba umieć jeździć i wierzyłam że potrafi panować nad wodzą, bo w przeciwnym razie zrobi mi krzywdę. Jako jedne z niewielu wyjął mi grzywkę spod naczółka. Zawsze mnie irytuje kiedy jest pod niego wciśnięta. Idealnie zapiął wszystkie paski. Później zaczął zakładać siodło. Najpierw mój śliczny czapraczek, później podkładkę, żeby było mi miękko i w końcu samo siodło. Bardzo go polubiłam. Później założył prosty czarny toczek, ale jednak było w tym toczku coś niezwykłego, czego nie mogłam określić. Nawet nie wziął bata, co mnie ucieszyło. Jestem raczej posłusznym koniem i nie znoszę batów. Dosiadł mnie i wjechaliśmy na maneż. Na Kaenie jechała Kira, a Marta na Emirze. Ja prowadziłam zastęp. Zrobiliśmy trzy kółka stępem potem z osiem kłusem i z dziewięć galopem. Potem weszliśmy na maneż. Nie było ustawionych wszystkich przeszkód, ale i tak lubię skakać. Pod miękką ręką Yachyo chodziło się cudownie. Przefrunęłam nad wszystkimi przeszkodami. Pod koniec jazdy chłopak klepał mnie po szyi i chwalił. Później mnie rozsiodłał i założył derkę żebym nie zachorowała. Zjadłam sobie trochę owsa z mojego żłobu i skubałam sobie siano. Później Yachyo znów przyszedł.
- Witaj moja mała.
Nie do końca rozumiałam o co mu chodzi.
- Teraz jesteś moim koniem.
CO?! Ja tu mam rodzinę! I Tiffany!
- Razem z mamą i tatą przeprowadziliśmy się tu i ciocia mi ciebie odsprzedała. Nie bój się, zostajesz w swojej stajni.
Ulżyło mi. Gdy zaczęli sprowadzać wszystkie konie z pastwista Yach poszedł im pomóc. Rozmawiałam z innymi klaczami, ale jako jedyna milczała Guns.
- Hej Guns, coś się stało?
<Guns?>
- Cześć mamo!
- Witaj córciu.
- Coś się stało? Coś cię boli?
- Nie.. Jestem w rozsypce psychicznej...
- Mamo... Zawsze byłaś dla mnie wzorem i zawsze będziesz... Dla mnie ty jesteś lepsza, odważniejsza, mądrzejsza od każdego! Jesteś moją mamą...
- Ty zawsze wiesz jak mnie pocieszyć. Widziałaś gdzieś Emirę?
- Tak, rozmawiała ze mną i słyszała że chcą sprzedać jakąś Arabską klacz od nas, żeby robiła karierę. A co?
- Trochę za nią tęsknię. Dawno nie rozmawiałyśmy.
- Racja..Ciekawe kogo sprzedadzą...
- A może tylko wydzierżawią?
- Mamo! Tiffany idzie!
- Leć zobaczyć o co chodzi!
Ukryłam się za drzewkiem, a moja córcia dzielnie podeszła do płotu. Do Tiffany podeszła jakaś kobieta, nie znałam jej. Zaczęli o czymś rozmawiać, a Erwa podsłuchiwała. Gdy Tif poszła razem z ów kobietą do stajni Erwa przygalopowała do mnie.
- Mamo!
- Co się dzieje?
- Sprzedadzą ogiera a nie klacz! Najprawdopodobniej Kaena!
- Ale on jest teraz zakochany! Nie mogą go oddzielić od Luny!
- Wiem! To mój dobry przyjaciel często gadamy. Niebawem znów chce ją zaprosić na randkę. Poprzednią zepsuła Cilck Tuch.
- Racja... Musimy coś wykombinować.. A co jeśli Luna da mu kosza? On się załamie!
- Wiem... Nie wygląda na konia, który jest zakochany.. Obawiam się że będzie zdołowany, bo albo wyjedzie i brak kontaktu z Luną, albo spore ryzyko kosza od niej.. Innymi słowy przegrał życie.
- To młody koń! Na pewno znajdzie sobie inną. Może Luna to nie jest ta jedyna?
- Może... W każdym razie idę z nim pogadać. Powinien wiedzieć o całej sytuacji.
- A ja pójdę coś przekąsić.
W rzeczywistości nic nie zjadłam. Po jakiejś godzinie bezsensownego sterczenia przyszły dziewczynki i chłopiec na jazdę. Właściwie to nie dziewczynki, a dziewczyny i nie chłopiec, a chłopak. Z dziewczyn były Marta, która kiedyś na mnie jeździła i Kira, którą widziałam pierwszy raz. Chyba się przyjaźniły bo w kółko gadały.Chłopak miał na imię Yachyo [czyt. Dżachjo]. Jak się później okazało to siostrzeniec Tiffany. Miał około 15-16 lat. Po chwili z pastwiska sprowadzili mnie, Kaena i Emirę, nie wiedzieć gdzie ją wypatrzyli. Sądziłam że dosiądzie mnie Marta, a tu nagle bum! Yachyo ma na mnie jechać. Zaprowadził mnie pewnie trzymając za kantar do boksu. Był jednocześnie delikatny i stanowczy. Najpierw założył mi ogłowie, ale nie z moim wędzidłem tylko z hackamore. To nawet nie jest wędzidło. Żeby jeździć z hackamore trzeba umieć jeździć i wierzyłam że potrafi panować nad wodzą, bo w przeciwnym razie zrobi mi krzywdę. Jako jedne z niewielu wyjął mi grzywkę spod naczółka. Zawsze mnie irytuje kiedy jest pod niego wciśnięta. Idealnie zapiął wszystkie paski. Później zaczął zakładać siodło. Najpierw mój śliczny czapraczek, później podkładkę, żeby było mi miękko i w końcu samo siodło. Bardzo go polubiłam. Później założył prosty czarny toczek, ale jednak było w tym toczku coś niezwykłego, czego nie mogłam określić. Nawet nie wziął bata, co mnie ucieszyło. Jestem raczej posłusznym koniem i nie znoszę batów. Dosiadł mnie i wjechaliśmy na maneż. Na Kaenie jechała Kira, a Marta na Emirze. Ja prowadziłam zastęp. Zrobiliśmy trzy kółka stępem potem z osiem kłusem i z dziewięć galopem. Potem weszliśmy na maneż. Nie było ustawionych wszystkich przeszkód, ale i tak lubię skakać. Pod miękką ręką Yachyo chodziło się cudownie. Przefrunęłam nad wszystkimi przeszkodami. Pod koniec jazdy chłopak klepał mnie po szyi i chwalił. Później mnie rozsiodłał i założył derkę żebym nie zachorowała. Zjadłam sobie trochę owsa z mojego żłobu i skubałam sobie siano. Później Yachyo znów przyszedł.
- Witaj moja mała.
Nie do końca rozumiałam o co mu chodzi.
- Teraz jesteś moim koniem.
CO?! Ja tu mam rodzinę! I Tiffany!
- Razem z mamą i tatą przeprowadziliśmy się tu i ciocia mi ciebie odsprzedała. Nie bój się, zostajesz w swojej stajni.
Ulżyło mi. Gdy zaczęli sprowadzać wszystkie konie z pastwista Yach poszedł im pomóc. Rozmawiałam z innymi klaczami, ale jako jedyna milczała Guns.
- Hej Guns, coś się stało?
<Guns?>
13 września 2013
Od Lilienne
Niestety dni mijają szybko, coraz mniej słońca, coraz zimniej.. nagle z rozmyślań wyrwał mnie Zico.
-Cześć kochanie!
-Witaj.
-Może chcesz się gdzieś przejechać?
-Bardzo chętnie.
Pojechaliśmy w las, było ładnie, ale mimo tego nie było mi do śmiechu. Spędziliśmy w lesie dużo czasu, było romantycznie, tylko My. Trochę pościgałam się z Zico, oczywiście był szybszy na krótkim dystansie. Za to na długim, to ja nie miałam sobie równych. Po powrocie dalej rozmyślałam, jak to będzie zimą. Wiedziałam że i tak Zico mnie nie opuści. Kocham go. Niech tak zostanie.
-Cześć kochanie!
-Witaj.
-Może chcesz się gdzieś przejechać?
-Bardzo chętnie.
Pojechaliśmy w las, było ładnie, ale mimo tego nie było mi do śmiechu. Spędziliśmy w lesie dużo czasu, było romantycznie, tylko My. Trochę pościgałam się z Zico, oczywiście był szybszy na krótkim dystansie. Za to na długim, to ja nie miałam sobie równych. Po powrocie dalej rozmyślałam, jak to będzie zimą. Wiedziałam że i tak Zico mnie nie opuści. Kocham go. Niech tak zostanie.
8 września 2013
Od Flory
Było już południe ... Moja pani płakała ,nie wiedziałam dlaczego? Szeptała coś z płaczem a ja? Nie wiedziałam co robić, nie mogłam zrozumieć słowa... Była tak zapłakana .
Minęła kolejna godzina ,moja pani dopiero się uspokoiła i powiedziała :
-Przejedźmy się na łąkę!
Gdy dojechałyśmy ciągle nie wiedziałam co się dzieje potem moja pani Paulina usiadła i zaczęła mówić :
-Mała ... Już się nie zobaczymy w najbliższym czasie...
- Co?! Nie możesz! Kocham Cię przecież, jesteś moją panią! A nasze wspólne przejażdżki,zawody? Co z nimi ? Czy ja już się nie liczę?-niestety ona mnie nie rozumiała...
-Mała... Ja wyjeżdżam ... Do Francji... a tam? Najprawdopodobniej będę jakiś rok lub na zawsze ...
-Yyy??? A co ze mną?! Weźmiesz mnie? -próbowałam aby mnie zrozumiała ,ale nie...
- Nie wezmę Cię tam, wyjeżdżam w poniedziałek, jutro... Od teraz twoją właścicielką będzie pani Krystyna, właścicielka Rosy, wychowałaś się z nią. A z zawodami,przejażdżkami? Będzie mi tego brakować...
Moja pani była ze mną do końca dopiero gdy zamykali stajnie musiała wyjść.
Nie wiem co bez niej zrobię ,ale w wakacje będzie przyjeżdżać.
Minęła kolejna godzina ,moja pani dopiero się uspokoiła i powiedziała :
-Przejedźmy się na łąkę!
Gdy dojechałyśmy ciągle nie wiedziałam co się dzieje potem moja pani Paulina usiadła i zaczęła mówić :
-Mała ... Już się nie zobaczymy w najbliższym czasie...
- Co?! Nie możesz! Kocham Cię przecież, jesteś moją panią! A nasze wspólne przejażdżki,zawody? Co z nimi ? Czy ja już się nie liczę?-niestety ona mnie nie rozumiała...
-Mała... Ja wyjeżdżam ... Do Francji... a tam? Najprawdopodobniej będę jakiś rok lub na zawsze ...
-Yyy??? A co ze mną?! Weźmiesz mnie? -próbowałam aby mnie zrozumiała ,ale nie...
- Nie wezmę Cię tam, wyjeżdżam w poniedziałek, jutro... Od teraz twoją właścicielką będzie pani Krystyna, właścicielka Rosy, wychowałaś się z nią. A z zawodami,przejażdżkami? Będzie mi tego brakować...
Moja pani była ze mną do końca dopiero gdy zamykali stajnie musiała wyjść.
Nie wiem co bez niej zrobię ,ale w wakacje będzie przyjeżdżać.
Nowości!
Więc tak...
1. Mamy nową adminkę klaudia2002vip (Rosa, Magnolia..)
2. Sklep powraca! A w nim: nowe rzeczy! Część Magiczna się nie zmieniła za to zwykła ma masę nowych przedmiotów. Ci bardziej spostrzegawczy mogli to zauważyć w zakładce ,,Zawody", która została troszkę zmieniona.
3. Wraz ze sklepem dochodzi zakładka ,,Inne sklepowe" ale zmienię jej nazwę tylko muszę jeszcze pomyśleć na jaką. Może zrobię konkurs na nazwę dla tej zakładki? W każdym razie będą tam promocje oraz.. Zestawy!!! Są przydatne.
4. Nowe zasady wpisane w regulamin! Teraz żeby brać udział w zawodach trzeba mieć wybrany sprzęt dla kategorii. Aby koń mógł wyjść na pastwisko musi mieć kantar! (nie dotyczy źrebiąt do 4 miesiąca życia)
5. Przez szkołę mam mniej czasu i zdaję sobie sprawę z tego że wy także więc nie wymagam pisania miliona opowiadań, ale chociaż jedno na miesiąc.
Dziękuję za uwagę
Nela
1. Mamy nową adminkę klaudia2002vip (Rosa, Magnolia..)
2. Sklep powraca! A w nim: nowe rzeczy! Część Magiczna się nie zmieniła za to zwykła ma masę nowych przedmiotów. Ci bardziej spostrzegawczy mogli to zauważyć w zakładce ,,Zawody", która została troszkę zmieniona.
3. Wraz ze sklepem dochodzi zakładka ,,Inne sklepowe" ale zmienię jej nazwę tylko muszę jeszcze pomyśleć na jaką. Może zrobię konkurs na nazwę dla tej zakładki? W każdym razie będą tam promocje oraz.. Zestawy!!! Są przydatne.
4. Nowe zasady wpisane w regulamin! Teraz żeby brać udział w zawodach trzeba mieć wybrany sprzęt dla kategorii. Aby koń mógł wyjść na pastwisko musi mieć kantar! (nie dotyczy źrebiąt do 4 miesiąca życia)
5. Przez szkołę mam mniej czasu i zdaję sobie sprawę z tego że wy także więc nie wymagam pisania miliona opowiadań, ale chociaż jedno na miesiąc.
Dziękuję za uwagę
Nela
2 września 2013
Ważne!
Sklep chwilowo znika z paska stron i będzie przebudowywany. Jest z nim sporo pracy dlatego też nie dam rady zrobić tego ,,na raz". Proszę o zrozumienie. W miarę możliwości postaram się by możliwie jak najszybciej wrócił do działania.
Dziękuję za zrozumienie
Nela
Dziękuję za zrozumienie
Nela
Subskrybuj:
Posty (Atom)