Gdy się obudziłam postanowiłam udać się na pastwisko.
Gdy chwilkę już zajadałam trawkę zauważyłam dwóch mężczyzn ,którzy ciągle patrzyli się na mnie...
Wydawało mi się, że skądś ich znam... Potem ktoś zaczął do mnie krzyczeć:
- Rosa, Rosa !!
- Magnolia?
- Taaak!
- Och to dobrze!
- Znasz tych panów ,którzy tam stoją?
- No jasne!
- Kto to?! Patrzą się na mnie jakąś godzinę!!
- Och.. Nie znam ich imion.. Wiem, że pracują teraz w stadninie!
- Aha...
- Dobra ja idę, papatki!
Nagle do tych panów podeszłą Tiffany i z nimi rozmawiała.
Powiedziała:
- Zauważyliście coś???
- Jest gruba. Ma otyłość?
- Nie! Pojedźmy to weterynarza.
Po chwili podeszli do mnie i załadowali mnie do przyczepy. Miałam zawsze z tym złe wspomnienia. Tiffany powiedziała:
-Nie bój się ,jedziemy do weterynarza, zbada cię.
Nie wiedziałam po co mam tam jechać w końcu jestem zdrowa!
Gdy dotarliśmy do weterynarza...... Przebadał mnie i powiedział:
- Ta klaczka najwyraźniej jest w ciąży!
Potem gdy wracaliśmy bałam podekscytowana, zdziwiona bałam się ,że sobie po prostu nie poradzę. Na szczęście miałam Dorita i Magnolię.
<Dorito dokończysz?>
31 lipca 2013
Magnolia adoptowana!
Magnolia została adoptowana i zaczyna nowe życie! Życzymy jej oraz jej właścicielce wielu atrakcji!
29 lipca 2013
Od Kaena
Mama w kółko za mną lata i albo da mi coś do jedzenia, albo każe mi iść spać... Szkoda że nie ma innych źrebaków, miałbym się z kim bawić.. Nuuuudyyy...
- Kaen! Kaaen!
- Tak mamo?
- Skarbie, dlaczego jeszcze nie jesteś na dworzu?
- Mamo!
- Co?
- Spóźnisz się do pracy..
- Tak, racja.. Zostaniesz z Mohylew i Evolett. Bądź grzeczny!
- Tak, tak, tak... No idź już do pracy!
- Dobrze... To wracam za kilka godzin! Pa!
- Pa mamo!
No i poszła. Chwila czasu w spokoju.. Co by tu porobić? Przyszła Tiffany, założyła mi kantar, który był w sam raz na mnie i wyprowadziła z boksu. Zaprowadziła mnie na pastwisko i po drodze spotkaliśmy stajennego.
- Panie Leonie, mógłby pan przygotować boks dla tego maluszka?
- Tak! Jasne!
- Dzięki!
Stajenny pokuśtykał do stajni. Biedak męczy się z nogą. Ostatnio spadł z jakiegoś konia i lekko uszkodził sobie nogę. Stałem zamyślony i nagle poczułem lekkie szarpnięcie. Przestraszyłem się i zacząłem pospiesznie się cofać. Poczułem ciepły, a zarazem uspokajający dotyk na szyi. To Tiffany mnie uspokajała. Po chwili byłem całkowicie wyciszony i zaprowadziła mnie na pastwisko. Tam o dziwo nie zdjęła mi kantara. Że co? Że niby mam w nim chodzić cały dzień? O nie! Podbiegłem galopem do płotu, a kantar przy tym podskakiwał na mojej głowie zamachnąłem się głową, ale kantar dalej nie chciał zejść. Drapałem nim o płot dobrą godzinę, a on nie ustąpił.
- Ratunku! Niech ktoś to ze mnie zdejmie!
To było nie do zniesienia. W tym momencie o płot kawałek dalej oparła się Tiffany chichocząc cicho.
- Co cię tak śmieszy? No co?
Rżałem i parskałem na nią. W końcu zdenerwowałem się na nią i ugryzłem w ramię. Krzyknęła z bólu i upadła na ziemię. Trochę się zdziwiłem. Tak naprawdę nie chciałem jej skrzywdzić. Podbiegł stajenny Leon i od razu wziął Tiffany na ręce i zaniósł do samochodu. Po chwili widziałem tylko chmurę kurzu. Spuściłem głowę i kantar znów zaczął mnie denerwować. Pobiegłem do Dorita.
- Proszę cię. Zdejmij to ze mnie!
- No dobra, tylko się nie ruszaj!
- Jasne!
Dorito okrążył mnie za chwile skubał zębami przy kantarze. Poczułem że zsuwa mi się z głowy i po chwili usłyszałem:
- Już. Tylko pamiętaj, jak coś to zdjąłeś go sam, jasne?
- Jak słońce!
Pobiegłem swobodnie skubać trawę. Była taka smaczna! W tym czasie kątem oka widziałem jak do Dorita podchodzi Rosa i o czymś rozmawiają. Dobrze być znów wolny od tego kantara!
- Kaen! Kaaen!
- Tak mamo?
- Skarbie, dlaczego jeszcze nie jesteś na dworzu?
- Mamo!
- Co?
- Spóźnisz się do pracy..
- Tak, racja.. Zostaniesz z Mohylew i Evolett. Bądź grzeczny!
- Tak, tak, tak... No idź już do pracy!
- Dobrze... To wracam za kilka godzin! Pa!
- Pa mamo!
No i poszła. Chwila czasu w spokoju.. Co by tu porobić? Przyszła Tiffany, założyła mi kantar, który był w sam raz na mnie i wyprowadziła z boksu. Zaprowadziła mnie na pastwisko i po drodze spotkaliśmy stajennego.
- Panie Leonie, mógłby pan przygotować boks dla tego maluszka?
- Tak! Jasne!
- Dzięki!
Stajenny pokuśtykał do stajni. Biedak męczy się z nogą. Ostatnio spadł z jakiegoś konia i lekko uszkodził sobie nogę. Stałem zamyślony i nagle poczułem lekkie szarpnięcie. Przestraszyłem się i zacząłem pospiesznie się cofać. Poczułem ciepły, a zarazem uspokajający dotyk na szyi. To Tiffany mnie uspokajała. Po chwili byłem całkowicie wyciszony i zaprowadziła mnie na pastwisko. Tam o dziwo nie zdjęła mi kantara. Że co? Że niby mam w nim chodzić cały dzień? O nie! Podbiegłem galopem do płotu, a kantar przy tym podskakiwał na mojej głowie zamachnąłem się głową, ale kantar dalej nie chciał zejść. Drapałem nim o płot dobrą godzinę, a on nie ustąpił.
- Ratunku! Niech ktoś to ze mnie zdejmie!
To było nie do zniesienia. W tym momencie o płot kawałek dalej oparła się Tiffany chichocząc cicho.
- Co cię tak śmieszy? No co?
Rżałem i parskałem na nią. W końcu zdenerwowałem się na nią i ugryzłem w ramię. Krzyknęła z bólu i upadła na ziemię. Trochę się zdziwiłem. Tak naprawdę nie chciałem jej skrzywdzić. Podbiegł stajenny Leon i od razu wziął Tiffany na ręce i zaniósł do samochodu. Po chwili widziałem tylko chmurę kurzu. Spuściłem głowę i kantar znów zaczął mnie denerwować. Pobiegłem do Dorita.
- Proszę cię. Zdejmij to ze mnie!
- No dobra, tylko się nie ruszaj!
- Jasne!
Dorito okrążył mnie za chwile skubał zębami przy kantarze. Poczułem że zsuwa mi się z głowy i po chwili usłyszałem:
- Już. Tylko pamiętaj, jak coś to zdjąłeś go sam, jasne?
- Jak słońce!
Pobiegłem swobodnie skubać trawę. Była taka smaczna! W tym czasie kątem oka widziałem jak do Dorita podchodzi Rosa i o czymś rozmawiają. Dobrze być znów wolny od tego kantara!
Loteria!
Ni stąd ni zowąd nagle dostałam filmu i zrobiłam losowanie. Napisałam na karteczkach przedmioty ze sklepu NAWET TE MAGICZNE!!! Robiłam tak, że jeżeli wylosowałam, to co koń już miał, to losowałam jeszcze raz. Kto co dostał już piszę:
Mohylew - Derka na siodło
Evolett - Eliksir Odmłodzenia
Parnasuss - 500ORL
El Dorito - Eliksir Mądrości
Mossy - 100 Mag
Arrow - Eliksir Wody
Guns N' Roses - Eliksir Mądrości
Lilienne - Eliksir Szczęścia
Erwa - Siodło wysokiej klasy
Emira - 100 Mag
Luna - Eliksir życia
Kaena - Eliksir Senności
Kaen - Eliksir Piękna
Rosa - Eliksir Poczęcia
Mohylew - Derka na siodło
Evolett - Eliksir Odmłodzenia
Parnasuss - 500ORL
El Dorito - Eliksir Mądrości
Mossy - 100 Mag
Arrow - Eliksir Wody
Guns N' Roses - Eliksir Mądrości
Lilienne - Eliksir Szczęścia
Erwa - Siodło wysokiej klasy
Emira - 100 Mag
Luna - Eliksir życia
Kaena - Eliksir Senności
Kaen - Eliksir Piękna
Rosa - Eliksir Poczęcia
24 lipca 2013
Od Rosy
Dzisiejszego ranka obudziłam się o 8:00 wczoraj byłam bardzo zmęczona tamtą podróżą i do tego nie mogłam zasnąć...
Rozgościłam się w boksie, trwało to zaledwie do 9:00.
Ponieważ jestem nowa w stadninie postanowiłam udać się na przejażdżkę i zapoznać się w terenie.
Byłam bardzo podekscytowana ponieważ trochę się "bałam" a bardzo chciałam poznać okolicę. Galopowałam trzy godziny a potem sobie przypomniałam :
- Zapomniałam o treningu! Miałam przecież zapoznać się z innymi końmi!
Zanim wrócę będzie 15 a trening mam o 16!!! O nie, nie zdążę się przygotować!
Rozgościłam się w boksie, trwało to zaledwie do 9:00.
Ponieważ jestem nowa w stadninie postanowiłam udać się na przejażdżkę i zapoznać się w terenie.
Byłam bardzo podekscytowana ponieważ trochę się "bałam" a bardzo chciałam poznać okolicę. Galopowałam trzy godziny a potem sobie przypomniałam :
- Zapomniałam o treningu! Miałam przecież zapoznać się z innymi końmi!
Zanim wrócę będzie 15 a trening mam o 16!!! O nie, nie zdążę się przygotować!
Pobiegłam szybko do domku sprawdzić godzinę, zobaczyłam, że biegłam tak szybko, że dotarłam o 14:30!!!
Znów pomyślałam sobie:
Nie zdążę się zaprzyjaźnić z innymi końmi, szkoda. Może po treningu odwiedzę część stada.
O 14:40 pobiegłam na trening mieli mnie oprowadzić i powiedzieć co i jak. Trening był bardzo fajny! Poszłam o 18 do klaczki Kayenne, ale jej nie było.. Poszłam sprawdzić na tablicy ponieważ było bardzo pusto i okazało się, że Kayenne była na treningu!
Potem wróciłam do boksu coś zjadłam i odpoczywałam. Tak minął mój pierwszy dzień w stadzie...
Znów pomyślałam sobie:
Nie zdążę się zaprzyjaźnić z innymi końmi, szkoda. Może po treningu odwiedzę część stada.
O 14:40 pobiegłam na trening mieli mnie oprowadzić i powiedzieć co i jak. Trening był bardzo fajny! Poszłam o 18 do klaczki Kayenne, ale jej nie było.. Poszłam sprawdzić na tablicy ponieważ było bardzo pusto i okazało się, że Kayenne była na treningu!
Potem wróciłam do boksu coś zjadłam i odpoczywałam. Tak minął mój pierwszy dzień w stadzie...
23 lipca 2013
Od Guns N' Roses
I oto mamy kolejny piękny dzień! Dziś wybierzemy się z Lili w teren...oo już idzie!
-Cześć Lili.
-Witaj mamo.
-To co? Mamy piękną pogodę, w sam raz na teren.
-Zgadzam się, chodźmy już!
Pojechałyśmy w stronę lasu a tam spotkałyśmy Parnasussa...
-Cześć piękne!
-Cześć!
-Guns kochanie, nie masz przypadkiem treningu o 8?
-Ależ mam! Na śmierć zapomniałam..Która godzina?
-Jest 6.30.
-Okej no to jedziemy na godzinny teren. Jedziesz z nami Parnasuss?
-Nie, muszę trochę pocwiczyc, a po za tym to babski teren.
-Masz rację tato - zawołała Lil.
-No dobrze to paa kochanie, niedługo się zobaczymy.
Gdy byłyśmy już w lesie spotkałyśmy kilka drzew leżących na ziemi. Trochę poskakałyśmy i zanim zawróciłyśmy do stajni była już 7.45.
-Oj mamo musimy wracać...
-Wiem, choćmy.
Gdy wróciliśmy zostałam osiodłana i zaczął się trening wyścigów. Było nieziemsko.. ta prędkość. Wow!
-Cześć Lili.
-Witaj mamo.
-To co? Mamy piękną pogodę, w sam raz na teren.
-Zgadzam się, chodźmy już!
Pojechałyśmy w stronę lasu a tam spotkałyśmy Parnasussa...
-Cześć piękne!
-Cześć!
-Guns kochanie, nie masz przypadkiem treningu o 8?
-Ależ mam! Na śmierć zapomniałam..Która godzina?
-Jest 6.30.
-Okej no to jedziemy na godzinny teren. Jedziesz z nami Parnasuss?
-Nie, muszę trochę pocwiczyc, a po za tym to babski teren.
-Masz rację tato - zawołała Lil.
-No dobrze to paa kochanie, niedługo się zobaczymy.
Gdy byłyśmy już w lesie spotkałyśmy kilka drzew leżących na ziemi. Trochę poskakałyśmy i zanim zawróciłyśmy do stajni była już 7.45.
-Oj mamo musimy wracać...
-Wiem, choćmy.
Gdy wróciliśmy zostałam osiodłana i zaczął się trening wyścigów. Było nieziemsko.. ta prędkość. Wow!
7 lipca 2013
Od Luny
Padok był bardzo duży. Rozejrzałam się dookoła. Zobaczyłam, że w tej
stajni przodują araby, zauważyłam tylko jednego anglika. Spacerowałam
sobie po pastwisku i co jakiś czas zamieniłam słowo z jakimś koniem,
przedstawiłam się. W końcu doszłam do końca, za płotem rozciągał się
piękny widok. Było stąd widać morze. nagle wpadłam na pewien pomysł,
odeszłam parę kroków od ogrodzenia, następnie rozejrzałam się czy nikt
nie patrzy, na szczęście inne konie był z przodu. W tedy wzięłam rozbieg
i przeskoczyłam przez płot. Nie sprawiło mi to większego problemu, od
początku byłam trenowana do skoków, takie płotki nie był dla mnie
problemem, równie dobrze przeskoczyłabym go z kłusa. Zatrzymałam się na
chwilę za dużymi krzakami, żeby zobaczyć czy nikt nie zauważył mojego
zniknięcia. Dalej pogalopowałam w stronę plaży. Zaczęłam iść powoli
wzdłuż linii wody. Patrzyłam się na horyzont. Bardzo tęskniłam za swoim
bratem, zawsze byłam z nim tak blisko, a teraz nawet nie wiem gdzie
jest, pewnie już nigdy go nie zobaczę. W tedy pomyślałam, że powinnam
już wracać. Znowu stanęłam za tymi krzakami, ale teraz po padoku
chodziło dwóch ludzi, była to właścicielka stajni i stary koniuszy.
Tiffany mnie zauważyła i zaczęła mnie przywoływać wyciągając do mnie
rękę. Pomyśleli, że uciekłam i teraz chciała mnie uspokoić, ale mi to
nie było potrzebne, więc z powrotem przeskoczyłam przez ogrodzenie i
sama podeszłam do dziewczyny. Pogłaskała mnie po łbie i założyła kantar.
- Na szczęście się znalazła - powiedziała - Dobrze, że nic jej nie jest.
- Pewnie tęskni za domem, taka nagła zmiana miejsca, źle robi koniom - odpowiedział na to starszy pan, a ja wtuliłam w niego głowę, żeby dać mu znak, że ma rację...
- Na szczęście się znalazła - powiedziała - Dobrze, że nic jej nie jest.
- Pewnie tęskni za domem, taka nagła zmiana miejsca, źle robi koniom - odpowiedział na to starszy pan, a ja wtuliłam w niego głowę, żeby dać mu znak, że ma rację...
Info
Teraz stronka działa jakoś w miarę...
Jak coś się będzie działo to komunikować będzie Nela ;D
#sabek
Jak coś się będzie działo to komunikować będzie Nela ;D
#sabek
6 lipca 2013
Przepraszamy!
Sorry za popsuty graficznie serwis Champion Horse. Już zaczynam wstawiać poprawki
#Sabek - programator Champion Horse
Forum!
Uwaga! Powstało oficjalne forum Champion Horse. Posty organizacyjne z czasem zostaną usunięte i będą pojawiać się na forum! Tu będą pojawiały się tylko nowe posty o konkursie, który się zaczyna, o wynikach zawodów i takich bardziej ważnych. Cała reszta o zmianach na blogu będzie na forum, i będziecie mogli wyrazić tam swoją opinię. Rejestracja jest całkowicie darmowa i prosta, a pozwoli na uczestniczenie w dyskusjach i innych. Będzie też zakupy robiło się tam, tzn. będzie odpowiedni temat, w którym będziecie pisać dla jakiego konia i co kupujecie. Zachęcam was do wchodzenia na forum!
http://www.championhorse.fora.pl/index.php?sid=5704c082714d6e0ce7057d6d3a6553fc
http://www.championhorse.fora.pl/index.php?sid=5704c082714d6e0ce7057d6d3a6553fc
Od Kayenne
- Evolett...
- Tak Kayenne?
- Doradź mi... Chcę mieć źrebię...
- Ale jak?
- No... Wiesz pracuję w sklepie z eliksirami i wiem jakie są i do czego służą...
- No i....
- I jest eliksir, który pozwala zajść w ciążę, bez... No wiesz...
- Tak, ale co powiesz maluchom, lub maluchowi? Że kto jest ojcem?
- Nie wiem... Kupiłam go już...
- Ile on ciebie kosztował?
- Tyle ile miałam...
- Wydałaś wszystkie pieniądze?
- Tak... Ale mi na tym bardzo zależy!
- Ok... Okej... Rób jak chcesz.
- Evo...
- Przepraszam... Nie chcę żebyś robiła jak ci każę, bo jak coś będzie nie tak to będzie na mnie...
- Zdecydowałam... Będę miała źrebaka.
- Ok...
Poszłam do swojego boksu, w którym miałam schowany eliksir.
,,Raz kozie śmierć" - pomyślałam i wypiłam jednym łykiem.
Poczułam się jakoś dziwnie. Erwa będzie wiedziała dlaczego tak się poczułam.
- Erwa! Erwcia!
- Tak Kay?
- Jakoś dziwnie się czuję... I mam mdłości...
- Mdłości?
- Tak...
Erwa dokładnie mnie zbadała i rzekła:
- Urodzisz źrebię! I to chyba jeszcze dziś!
- Dzisiaj? Ale ja dzisiaj wypiłam eliksir poczęcia...
- Tak? Kiedy dokładnie?
- Jakieś 20 minut temu...
- Działa natychmiastowo. Obawiam się że możesz urodzić już za jakieś pół godziny, lub mniej...
- Tak szybko?
- Tak! Idź do Tiffany i daj jej znać że urodzisz!
- Dobra!
Poszłam jak najszybciej mogłam jednak mój bebzun zrobił się tak duży jak bym miała tam 8 źrebiąt! Wreszcie znalazłam Tiffany.
- Cześć Kayenne, a co ty masz taki wielki brzuch? Jedziemy do weterynarza!
Pospiesznie załadowała mnie do przyczepy i ruszyła gazem do miasta. Na miejscu pobiegła do weterynarza i po chwili przyszli oboje i otworzyła przyczepę. O czymś rozmawiali, a ja się położyłam bo miałam okropne skurcze. Weterynarz i Tiffany pomogli mi urodzić i wyszło tak że urodziłam w przyczepie. To był ogierek.
- Trzeba mu dać ładne imię po Kayenie.
- Źrebak jest zdrowy.
- Pojadę do stadniny, lepiej żeby biegał po łące niż po przyczepie.
- Tak racja. Do widzenia!
- Do widzenia!
Tiffany wsiadła do auta i ruszyła w stronę stadniny, a ja byłam zajęta moim synkiem.
- Tak Kayenne?
- Doradź mi... Chcę mieć źrebię...
- Ale jak?
- No... Wiesz pracuję w sklepie z eliksirami i wiem jakie są i do czego służą...
- No i....
- I jest eliksir, który pozwala zajść w ciążę, bez... No wiesz...
- Tak, ale co powiesz maluchom, lub maluchowi? Że kto jest ojcem?
- Nie wiem... Kupiłam go już...
- Ile on ciebie kosztował?
- Tyle ile miałam...
- Wydałaś wszystkie pieniądze?
- Tak... Ale mi na tym bardzo zależy!
- Ok... Okej... Rób jak chcesz.
- Evo...
- Przepraszam... Nie chcę żebyś robiła jak ci każę, bo jak coś będzie nie tak to będzie na mnie...
- Zdecydowałam... Będę miała źrebaka.
- Ok...
Poszłam do swojego boksu, w którym miałam schowany eliksir.
,,Raz kozie śmierć" - pomyślałam i wypiłam jednym łykiem.
Poczułam się jakoś dziwnie. Erwa będzie wiedziała dlaczego tak się poczułam.
- Erwa! Erwcia!
- Tak Kay?
- Jakoś dziwnie się czuję... I mam mdłości...
- Mdłości?
- Tak...
Erwa dokładnie mnie zbadała i rzekła:
- Urodzisz źrebię! I to chyba jeszcze dziś!
- Dzisiaj? Ale ja dzisiaj wypiłam eliksir poczęcia...
- Tak? Kiedy dokładnie?
- Jakieś 20 minut temu...
- Działa natychmiastowo. Obawiam się że możesz urodzić już za jakieś pół godziny, lub mniej...
- Tak szybko?
- Tak! Idź do Tiffany i daj jej znać że urodzisz!
- Dobra!
Poszłam jak najszybciej mogłam jednak mój bebzun zrobił się tak duży jak bym miała tam 8 źrebiąt! Wreszcie znalazłam Tiffany.
- Cześć Kayenne, a co ty masz taki wielki brzuch? Jedziemy do weterynarza!
Pospiesznie załadowała mnie do przyczepy i ruszyła gazem do miasta. Na miejscu pobiegła do weterynarza i po chwili przyszli oboje i otworzyła przyczepę. O czymś rozmawiali, a ja się położyłam bo miałam okropne skurcze. Weterynarz i Tiffany pomogli mi urodzić i wyszło tak że urodziłam w przyczepie. To był ogierek.
- Trzeba mu dać ładne imię po Kayenie.
- Źrebak jest zdrowy.
- Pojadę do stadniny, lepiej żeby biegał po łące niż po przyczepie.
- Tak racja. Do widzenia!
- Do widzenia!
Tiffany wsiadła do auta i ruszyła w stronę stadniny, a ja byłam zajęta moim synkiem.
4 lipca 2013
Nieobecność!
Słuchajcie! Zorza0210, właścicielka Guns N' Roses i Lilienne wyjeżdża na jakiś, czas więc proszę nie pisać opowiadań, które ona ma dokańczać. Dziękuję za uwagę.
Wyniki zawodów!
Ostatecznie pokazy czystej krwi w kategorii ogierów wygrywa Parnasuss. Niebawem rozpoczną się zawody z innych kategorii więc oczekujcie na ankiety!
3 lipca 2013
Od Luny
Po
bardzo długiej podróży w końcu dotarliśmy na miejsce. Słyszałam, jak
mój aktualny "właściciel" rozmawia z jakąś kobietą w sprawie umowy.
Potem głosy na chwile ucichły. Nagle drzwi od przyczepy się otworzyły i
zostałam wyprowadzona na zewnątrz, mój już były "właściciel" pogłaskał
mnie po chrapach i przekazał mój uwiąz miło wyglądającemu starszemu
panu. Ten pan (który później okazał się koniuszym) zaprowadził mnie do
boksu. Zdjął mi kantar, poklepał mnie po grzbiecie i znikł wśród innych
boksów. Rozejrzałam się dookoła, boks był bardzo ładny i czysty. W
żłobie było zostawionych parę jabłek i marchewek, a w poidle było dużo
świeżej wody. Położyłam się na pachnącej słomie i zasnęłam. Rano
obudziło mnie skrzypienie drzwi. Ten sam pan co wczoraj napełnił
wszystkie żłoby, a ja dopiero teraz zobaczyłam inne konie w tej stajni.
Koło południa przyszłam do mnie jakaś młoda dziewczyna, która mnie
dokładnie wyczyściła, a później przyniosła siodło i założyła je na mnie,
następnie okiełznała mnie i wyszłyśmy razem na plac. Dziewczyna
podciągnęła popręg i wsiadła na mój grzbiet. Dziewczyna bardzo dobrze
radziła sobie w siodle. Po skończonym treningu zajęła się mną i
zaprowadziła na padok...
|
|
2 lipca 2013
Pierwsza nagroda za quiz!
Pierwszą nagrodę za quiz zdobyła graczka Zorza0210! Gratulacje! W nagrodę wybrała jedną z pięciu zaoferowanych przeze mnie. Eliksir młodości! Nie ma on jeszcze obrazka, ani nie można go już zdobyć. Po zakończeniu quizu (czyli wtedy kiedy jeszcze 4 osoby odpowiedzą na wszystko poprawnie) przedmioty pojawią się w sklepie Premium. Oczekujcie na nie!
Nowa klacz i nowy baner!
Dołącza nowa klacz graczki Bbaassiiaa. Oto Luna:
Twórczyni naszego baneru to jej właścicielka.
Kod html do baneru:
<a href="http://championhorse.blogspot.com"><img src="http://img542.imageshack.us/img542/8839/9u3f.png" border="0"></a>
Twórczyni naszego baneru to jej właścicielka.
Kod html do baneru:
<a href="http://championhorse.blogspot.com"><img src="http://img542.imageshack.us/img542/8839/9u3f.png" border="0"></a>
Subskrybuj:
Posty (Atom)