- Nie ważne..
Chwyciłem kwiaty i odszedłem. Od kogo to może być? Rozejrzałem się po pastwisku obserwując klacze.. Żadna z nich na mnie nie patrzyła, po za tym ja nie mogę mieć dziewczyny, żony czy tam kogokolwiek..
Położyłem kwiaty na ziemi i powoli zacząłem skubać trawę. Jedna z klaczy przeszła obok mnie ukradkiem na mnie spoglądając. Myślała że nie zauwarzę, czy co? Odwróciłem się i dojrzałem że to Mohylew. To znaczy nie moja przyszywana ciocia, bo ona została uśpiona, ale jej wnuczka, która dostała po niej imię.
Uśmiechnęła się powoli cały czas na mnie patrząc. Nagle ruszyła w moją stronę.
- Cześć. - rzekła z uśmiechem na twarzy
- Cześć..
- Co to?
- Kwiaty..
- Komu chcesz je dać?
- Nikomu?
- Mi możesz powiedzieć..
- Nie chcę ich nikomu dawać! Dostałem je!
- Od kogo? - uparcie pytała dalej
- Niewiem!!! Czy możesz łaskawie się ode mnie odczepić?!
- Jejku.. Spokojnie.. Ja tylko chcia..
- Nie obchodzi mnie to!! Znajdź sobie inne zajęcie!
Widząc całą sytuację podbiegła Mossy.
- Kaen, co ty wyprawiasz? Zostaw moją córkę!
- To niech ona zostawi mnie!!
- Uspokój się! O co ci chodzi? Na pewno da się to wytłumaczyć..
- O nic, okej? Zostawcie mnie! - prychnąłem i odszedłem - Głupie klaczyska...
- Słyszałam!
Nie odpowiadając szedłem dalej. Na pastwisko weszła Tiffany.
- Kaen! Chodź do mnie!
Tylko tego brakowało...
- Co ty taki naburmuszony? Chodź! Poznasz nową klacz. Przyjechała do nas na tydzień.
Super..
Nie miałem jednak nic do gadania. Tiffany zapięła uwiąz i wyprowadziła z pastwiska, po czym zaprowadziła do stajni dla koni, które są za młode na mieszkanie z dorosłymi i za stare by siedzieć w jednym boksie z matką. Czyli po prostu do stajni dla młodych koni. Zamknęła mnie w boksi i po kilku chwilach przyszła z innym koniem i wstawiła go do boksu obok mnie.
- Poznajcie się, a ja zaraz wracam!
Spojrzałem na piękną, gniadą klacz.
- Jestem Kaen.
- Jestem Pianosa.
- Pianosa?
- Tak, a co?
- Byłaś wielką miłością mojego przyszywanego wujka..
- Ja on ma na imię?
- Parnasuss.
- On tu jest?
- Tak, a co?
- Jako źrebaki tak na niby się ożeniliśmy. Kochaliśmy się..
- Tak, opowiadał.. Po co tu przyjechałaś? Przecież jeździłaś dotąd po całym świecie na pokazy!
- Po zdobyciu platynowej odznaki i jednocześnie najlepsej jaka istnieje zostałam koniem hodowlanym. Mam urodzić przyszłego championa.
- To co robię tutaj ja? Żaden ze mne champion..
- Co ty wygadujesz?! Dla sędziów jesteś chodzącym cudem!
- Dlaczego?
- Idealna postawa, zgrabny rucha, dobrze ukształtowana głowa. Jesteś chodzącym ideałem!
- Nie miałem pojęcia!
- Jak wielu innych..
- Tiffany idzie!
- I ktoś jeszcze..
- To nasz stajenny.
Tiffany zapięła na uwiąz Pianosę, a mnie wziął Barry. Zaprowadzili nas na halę. Tem na środku była wydzielona zagroda, nieco większa niż normalny boks. Wprowadzili najpierw mnie, a potem Pianosę i zamknęli bramkę. Wyszli i zamknęli drzwi od hali. Weszli na trybuny dla vip'ów, szklana podłoga nad środkiem hali, tam gdzie byliśmy my, tylko kilka metrów wyżej. Mijały minuty, godziny, a my staliśmy bez słowa obok siebie, a nad nami była już tylko Tiffany. Po kilku kolejnych godzinach i ona poszła.
- Dość niezręczna sytuacja.. - zaczęła klacz
- Tak.. Już późno.. Ja tam idę spać..
- Tak, ja też..
I zasnęliśmy..
C.D.N.
28 czerwca 2014
Od Pisno
Hurra! Ktoś mnie zaadoptował. Moja nowa pani jest super, ale mniejsza o to. Dostałem pracę listonosza, a już pierwszego dnia pracy czekało mnie dużo roboty. Kiedy zabrałem całą górę paczek z poczty zacząłem je roznosić. Kiedy wróciłem do poczty na stole leżała jedna, jedyna przesyłka, którą najwidoczniej ominąłem. To były kwiaty. Polne kwiaty. Na doczepionej karteczce był napis: Dla Kaena. Szybko pogalopowałem na pastwisko szukać Kaena. Na szczęście był tam. Zawołałem:
- Kaen!
Kaen odpowiedział rozdrażniony:
- O co chodzi?
- Mam dla Ciebie paczkę! - odpowiedziałem.
- Co? - spytał zdziwiony Kaen.
- Kwiaty - wydyszałem.
- Od kogo? - spytał się Kaen, kiedy wręczałem mu podarunek.
- Skąd mam wiedzieć?
Dokończysz Kaen?
- Kaen!
Kaen odpowiedział rozdrażniony:
- O co chodzi?
- Mam dla Ciebie paczkę! - odpowiedziałem.
- Co? - spytał zdziwiony Kaen.
- Kwiaty - wydyszałem.
- Od kogo? - spytał się Kaen, kiedy wręczałem mu podarunek.
- Skąd mam wiedzieć?
Dokończysz Kaen?
Nowy koń! Nowy dom!
Dołącza do nas graczka A_Koniara z koniem Camelot oraz adoptuje TRZY konie : ) Są to Pisno, Konwalia i Śnieg. Łapcie zdjęcie Camelot'a : )
20 czerwca 2014
Niestety...
Niestety ze stada odchodzą wszystkie konie graczki klaudia2002vip. Stwierdziła że nie ma czasu na grę, ani na bezsensowne opowiadania. Mimo wszystko mam nadzieję że nie zmniejszy to waszego zapału : )
Są to konie:
Rosa, Magnolia, Flora.
Konie trafią do naszego schroniska z możliwością adopcji.
Są to konie:
Rosa, Magnolia, Flora.
Konie trafią do naszego schroniska z możliwością adopcji.
Od Nexus - C.D. Silvera
- Dobrze, zrobię tak. - powiedziałam
Podeszłam do dziewczyny i szturchnęłam pyskiem siodło. Potem stanęłam do niej bokiem. Na początku zdziwiła ją ta reakcja. Potem powoli założyła mi czaprak a potem siodło. Spojrzałam na nią. Uśmiechała się. Potem założyła mi uzdę, spojrzałam na nią a potem na Silvera. Mówił coś ale nie mogłam usłyszeć co. Dziewczyna włożyła nogi w strzemiona. Nakazałam mi powoli ruszyć. Zaczęłam od stępu. Przyśpieszyłam i kłusowałam. Przeszłam do wolnego galopu. Po kilku minutach kazała mi zwolnić. Stanęłam obok tego mężczyzny z Silverem.
- To było dziwne - odparła dziewczyna.
- Może tak po prostu ma, Amy.
- Może - odparła po chwili.
- Dziękuję - powiedziałam do Silvera - Gdybyś się tu nie zjawił nie wiem czy teraz ta dziewczyna, Amy siedziała na moim grzbiecie.
Podeszłam do dziewczyny i szturchnęłam pyskiem siodło. Potem stanęłam do niej bokiem. Na początku zdziwiła ją ta reakcja. Potem powoli założyła mi czaprak a potem siodło. Spojrzałam na nią. Uśmiechała się. Potem założyła mi uzdę, spojrzałam na nią a potem na Silvera. Mówił coś ale nie mogłam usłyszeć co. Dziewczyna włożyła nogi w strzemiona. Nakazałam mi powoli ruszyć. Zaczęłam od stępu. Przyśpieszyłam i kłusowałam. Przeszłam do wolnego galopu. Po kilku minutach kazała mi zwolnić. Stanęłam obok tego mężczyzny z Silverem.
- To było dziwne - odparła dziewczyna.
- Może tak po prostu ma, Amy.
- Może - odparła po chwili.
- Dziękuję - powiedziałam do Silvera - Gdybyś się tu nie zjawił nie wiem czy teraz ta dziewczyna, Amy siedziała na moim grzbiecie.
18 czerwca 2014
Od Silvera - C.D. Nexus
- Nie ma czego. Zamknij oczy, pomyśl że stoisz na zielonej łące. W tym czasie ona zrobi co do niej należy i po krzyku. Wyluzuj!
- Ale.. Ja.. Ja nie umiem..
- Ja też nie umiałem, do momentu, kiedy Tiffany przemówiła do mnie tymi słowami. W tedy już się nie bałem.
Klacz westchnęła.
- Naprawdę Nexus, wiem co czujesz. Ja też siedziałem w tym bagnie, a teraz? Jestem jak inni!
Klacz spóściła głowę..
(Nexus?)
- Ale.. Ja.. Ja nie umiem..
- Ja też nie umiałem, do momentu, kiedy Tiffany przemówiła do mnie tymi słowami. W tedy już się nie bałem.
Klacz westchnęła.
- Naprawdę Nexus, wiem co czujesz. Ja też siedziałem w tym bagnie, a teraz? Jestem jak inni!
Klacz spóściła głowę..
(Nexus?)
Od Nexus
Siedziałam w stajni. Stajenni zaczęli pracę. Usłyszałam jak mówią że teraz będzie co robić przez zbliżające się zawody. Zauważyłam że do stajni wchodzi jakaś dziewczyna. Została miło przywitana przez ludzi. Wyjrzałam zza boksu by lepiej się jej przyjrzeć. Ta podeszła do mnie. Założyła mi kantar i przypięła lonżę. Otworzyła boks i zawołała mnie. Posłusznie przyszłam. Weszłyśmy do ujeżdżalni. Najpierw nakazała mi kłusować dla rozgrzania się. Potem nakazała przyśpieszyć. Przyśpieszyłam. Po pięciu minutach nakazała mi zwolnić. Zwolniłam. Zobaczyłam że niesie siodło i derkę. Wystraszyłam się. Bałam się.Tak dawno nikt na mnie nie jeździł że zapomniałam jak to jest i trochę zdziczałam. Cofnęłam się do tyłu. Prychnęłam przerażona. Dziewczyna zostawiła siodło i przywołała mnie do siebie. Mimo iż byłam wystraszona podeszłam, pogłaskała mnie po głowie i szyi. Rozluźniłam się trochę. Nakazała mi galopować dalej. Po pięciu minutach nakazała mi zwolnić. Wiedziałam o co chodzi. W tej chwili do ujeżdżalni wszedł jakiś mężczyzna z Silverem.
- Myślałam że nikogo tu nie ma i chcieliśmy trochę potrenować przed wami.
- Nie szkodzi zresztą i tak dziś nic nie zdziałam.
- Uspokój się.Daj się osiodłać. - powiedział Silver.
- Ale...Ja się boję... - zaczęłam
(Silver dokończysz?)
- Myślałam że nikogo tu nie ma i chcieliśmy trochę potrenować przed wami.
- Nie szkodzi zresztą i tak dziś nic nie zdziałam.
- Uspokój się.Daj się osiodłać. - powiedział Silver.
- Ale...Ja się boję... - zaczęłam
(Silver dokończysz?)
15 czerwca 2014
Zawody
Niebawem rozpoczną się zawdy! Biegiem do sklepu po sprzęt! Konie bez sprzętu nie mogą wystartować!
Repertuar:
17.06 - Skoki
18.06 - Biegi Przełajowe
19.06 - Pokazy koni
20.06 - Wyścigi
21.06 - Rekreacja
22.06 - Ujeżdżanie
23.06 - Western
24.06 - Natural
Bez odpowiedniego sprzętu nie wpuszczamy! Jest możliwość pożyczenia od innego konia, za zgodą jego właściciela!
Repertuar:
17.06 - Skoki
18.06 - Biegi Przełajowe
19.06 - Pokazy koni
20.06 - Wyścigi
21.06 - Rekreacja
22.06 - Ujeżdżanie
23.06 - Western
24.06 - Natural
Bez odpowiedniego sprzętu nie wpuszczamy! Jest możliwość pożyczenia od innego konia, za zgodą jego właściciela!
Od Nexus - C.D.
- Gdzie sprawiedliwość,ja się pytam?! - krzyknęła wkurzona
- Znam jeszcze większy brak niesprawiedliwość, ale pomyśl co on musi przeżywać.
Uspokoiła się.
- Teraz jest mi jeszcze smutniej. - odparła po chwili namysłu.
- Nie przejmuj się. Niektórzy mają gorzej-zaśmiałam się chociaż w środku mnie coś pękło.
- Nexus... - zaczęła - Dziękuję...
- Znam jeszcze większy brak niesprawiedliwość, ale pomyśl co on musi przeżywać.
Uspokoiła się.
- Teraz jest mi jeszcze smutniej. - odparła po chwili namysłu.
- Nie przejmuj się. Niektórzy mają gorzej-zaśmiałam się chociaż w środku mnie coś pękło.
- Nexus... - zaczęła - Dziękuję...
14 czerwca 2014
Od Evolett ,,Żałoba"
Minęło wiele czasu, odkąd tata zaginął i mama umarła.. Przygnębiona faktem, iż nie zobaczą swojej najmłodszej wnuczki zaczęłam płakać. Większość czasu spędzałam w boksie, bo Esme była jeszcze za mała na spacery. Mała klaczka położyła się i poszła spać. Patrzyłam za okno, bez celu. Nagle do stajni wbiegła Tiffany. Esme wyskoczyła w powietrze i spłoszona chowała się za mną w kącie.
- Evo! Nie uwierzysz! Zobacz co jest w gazecie!
Zarżałam ciekawa.
- To o Primanusie! Jeszcze tego nie czytałam!
Domagałam się przeczytania.
- No dobrze, już dobrze.
Usidła w boksie na wiadrze i zaczęła czytać:
,,Odnaleziono wybitnego ogiera arabskiego Primanusa Qatara. Koń został skradziony ponad rok temu ze stajni Champion Horse. Od tamtej pory trwały nieprzerwane poszukiwania Championa. Mimo starań służb został znaleziony tydzień temu w lesie, w czasie przejażdżki konnej jednego z jeźdźców Hipodromu w Sopocie. Dziewczyna poznała dość zaniedbanego i wychudzonego konia, przywiązanego do drzewa w gęstym lesie. Zaprowadziła go do stajni, gdzie mieszkał przez tydzień. Niestety przez ciężki stan konia zdechł wczoraj. Służby nie zdążyły jeszcze o tym poinformować właścicielki konia"
W tym momencie na podwórze przed stajnią wjechał radiowóz. Weszli do stajni i ujrzeli Tiffany z gazetą w ręku.
- Więc już pani wie?
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedzieliście?
- Nie mogliśmy, nie pozwolili nam.
Tiffany rozpłakała się i przytuliła do mnie. Płakała bardzo długo. W między czasie do stajni przyszedł stajenny i zobaczył całą sytuację. Po cichu nakazał policjantom wyjść i zostawić ją samą. Przytuliłam się do niej i płakałyśmy razem. Zdjęcie, które zamieścili w gazecie, było z czasu kiedy tata mieszkał tutaj..
- Evo! Nie uwierzysz! Zobacz co jest w gazecie!
Zarżałam ciekawa.
- To o Primanusie! Jeszcze tego nie czytałam!
Domagałam się przeczytania.
- No dobrze, już dobrze.
Usidła w boksie na wiadrze i zaczęła czytać:
,,Odnaleziono wybitnego ogiera arabskiego Primanusa Qatara. Koń został skradziony ponad rok temu ze stajni Champion Horse. Od tamtej pory trwały nieprzerwane poszukiwania Championa. Mimo starań służb został znaleziony tydzień temu w lesie, w czasie przejażdżki konnej jednego z jeźdźców Hipodromu w Sopocie. Dziewczyna poznała dość zaniedbanego i wychudzonego konia, przywiązanego do drzewa w gęstym lesie. Zaprowadziła go do stajni, gdzie mieszkał przez tydzień. Niestety przez ciężki stan konia zdechł wczoraj. Służby nie zdążyły jeszcze o tym poinformować właścicielki konia"
- Więc już pani wie?
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedzieliście?
- Nie mogliśmy, nie pozwolili nam.
Tiffany rozpłakała się i przytuliła do mnie. Płakała bardzo długo. W między czasie do stajni przyszedł stajenny i zobaczył całą sytuację. Po cichu nakazał policjantom wyjść i zostawić ją samą. Przytuliłam się do niej i płakałyśmy razem. Zdjęcie, które zamieścili w gazecie, było z czasu kiedy tata mieszkał tutaj..
Od Nexus - C.D. Mohylew
- O co chodzi? - zapytałam wprost
- Bo... - zaczęła niepewnie - Podoba mi się Kaen.
- Hhmm... W czym rzecz? - zapytałam
- Bo chciałabym z nim być ale moja mama i tata mówią że on nie może mieć żadnej partnerki bo mu zakazano..
- Nie wiem za bardzo o co chodzi ale trzeba się tego dowiedzieć. Niestety nie teraz.
- Czemu?
- Skoro tobie nie chciano powiedzieć to mi na pewno też.Zresztą nie znam się na tych sprawach.
C.D.N.
- Bo... - zaczęła niepewnie - Podoba mi się Kaen.
- Hhmm... W czym rzecz? - zapytałam
- Bo chciałabym z nim być ale moja mama i tata mówią że on nie może mieć żadnej partnerki bo mu zakazano..
- Nie wiem za bardzo o co chodzi ale trzeba się tego dowiedzieć. Niestety nie teraz.
- Czemu?
- Skoro tobie nie chciano powiedzieć to mi na pewno też.Zresztą nie znam się na tych sprawach.
C.D.N.
Od Mohylew
Dzisiaj, po wypuszczeniu na pastwisko jak zwykle ja wesoło hasałam po pastwisku. Latałam tak przez dobrą godzinę, poszłam się napić i biegałam dalej. Po kilku chwilach zauważyłam nieco wychudzoną klacz, Nexus. Jeszcze dwa dni temu słaba i ledwo chodząca, a teraz kłusowała. Szybko wraca do formy. Stałam w miejscu i przyglądałam jej się przez dobrą chwilę. Po kilku minutach jej kłus przerodził się w ostrożny i powolny galop. Sprawiało jej to nie lada spory wysiłek, była jednak szczęśliwa. Jakbym ja nie mogła biegać to chyba bym zdechła..
Nagle za płotem mignął mi kasztan.
- Kaen! - wrzasnęłam
,,Boże, czemu ja to zrobiłam?!"
Speszona swoim krzykiem uciekłam daleko od płotu i stałam w miejscu. Podeszła do mnie mama.
- Moszko?
- Tak mamo?
- Mi możesz powiedzieć..
- Ale co?
- Sama dobrze wiesz..
- Nie mam ochoty z nikim gadać..
- Moh?
- Co chcesz?
- Wiem że on ci się podoba..
- Nawet jeśli to co?
- Nigdy nie będziecie parą..
- Bo?
- Bo to skomplikowane. Po prostu nie.
- UGH! Nienawidzę cię!
Pogalopowałam do płotu i zawołałam tatę. Przyszedł po chwili.
- Co się dzieje córciu?
- Mama mówi że nigdy nie będę z Kaenem..
- Bo widzisz kochanie, mama ma rację..
- CO?!
- Kaen nie może mieć partnerki, po prostu.
- Dlaczego?
- Zakazano mu, zanim się urodziłaś..
- Czemu?
- Nie wiem..
- Nieważne..
Odeszłam od płotu i snułam się po pastwisku. Co jakiś czas spoglądałam na Kaena.. ,,Dlaczego?". Gdy zaczęłam płakać podszedł do mnie jakiś koń. Nie zwracałam uwagi na to kto to właściwie był. W każdym razie zaczął mnie pocieszać, głos miał tak ciepły że przestałam płakać i wtuliłam się w jego szyję. Teraz zauważyłam wystające żebra. To była Nexus. Mimo własnego problemu pocieszała mnie.
Nexus, dokończysz?
Nagle za płotem mignął mi kasztan.
- Kaen! - wrzasnęłam
,,Boże, czemu ja to zrobiłam?!"
Speszona swoim krzykiem uciekłam daleko od płotu i stałam w miejscu. Podeszła do mnie mama.
- Moszko?
- Tak mamo?
- Mi możesz powiedzieć..
- Ale co?
- Sama dobrze wiesz..
- Nie mam ochoty z nikim gadać..
- Moh?
- Co chcesz?
- Wiem że on ci się podoba..
- Nawet jeśli to co?
- Nigdy nie będziecie parą..
- Bo?
- Bo to skomplikowane. Po prostu nie.
- UGH! Nienawidzę cię!
Pogalopowałam do płotu i zawołałam tatę. Przyszedł po chwili.
- Co się dzieje córciu?
- Mama mówi że nigdy nie będę z Kaenem..
- Bo widzisz kochanie, mama ma rację..
- CO?!
- Kaen nie może mieć partnerki, po prostu.
- Dlaczego?
- Zakazano mu, zanim się urodziłaś..
- Czemu?
- Nie wiem..
- Nieważne..
Odeszłam od płotu i snułam się po pastwisku. Co jakiś czas spoglądałam na Kaena.. ,,Dlaczego?". Gdy zaczęłam płakać podszedł do mnie jakiś koń. Nie zwracałam uwagi na to kto to właściwie był. W każdym razie zaczął mnie pocieszać, głos miał tak ciepły że przestałam płakać i wtuliłam się w jego szyję. Teraz zauważyłam wystające żebra. To była Nexus. Mimo własnego problemu pocieszała mnie.
Od Nexus
Dzisiaj miałam poznać wszystkie konie a raczej klacze. Wyprowadziłam mnie
moja wybawczyni, mówiłam tak na nią bo nią była. Denerwowałam się. Gy w
końcu podeszłyśmy Tiffany zawołała wszystkie konie do siebie.
Powiedziała że mają być dla mnie miłe. Wprowadziła mnie na pastwisko i
odeszła. Spuściłam łeb nisko próbując ukryć go w grzywie. Widziałam że
patrzą na moje nogi. Usłyszałam szmer. Podniosłam głowę do góry. Szmer
ucichł. Podeszła do mnie siwo-biała klacz.
- Mam na imię Kaena Dream Deseret. - powiedziała.
- Ja Nexus... - odparłam.
- Może pokarzemy naszej nowej koleżance pastwisko? - zapytała klacze
- Tak - powiedziały chórem.
Chodziłam z nimi po pastwisku i poznawałam najlepsze miejsca z trawą.
Byłyśmy na pastwisku przy stajni. Po niedługim czasie klacze przywitały się i opowiedziały coś o sobie. Cieszyłam się że zostałam tak mile przywitana. Potem straciły mną zainteresowanie. Poszłam więc w najlepsze miejsce z trawą. Po godzinie pasanie się postanowiłam trochę galopować. Wątpiłam w to że kiedykolwiek wrócę do formy z przed wypadku ale już tak dawno nie biegałam że się stęskniłam za wiatrem w grzywie. Zaczęłam kłusować wokół pastwiska, potem kłus przerodził się w galop. Tak, tęskniłam za tym.
- Mam na imię Kaena Dream Deseret. - powiedziała.
- Ja Nexus... - odparłam.
- Może pokarzemy naszej nowej koleżance pastwisko? - zapytała klacze
- Tak - powiedziały chórem.
Chodziłam z nimi po pastwisku i poznawałam najlepsze miejsca z trawą.
Byłyśmy na pastwisku przy stajni. Po niedługim czasie klacze przywitały się i opowiedziały coś o sobie. Cieszyłam się że zostałam tak mile przywitana. Potem straciły mną zainteresowanie. Poszłam więc w najlepsze miejsce z trawą. Po godzinie pasanie się postanowiłam trochę galopować. Wątpiłam w to że kiedykolwiek wrócę do formy z przed wypadku ale już tak dawno nie biegałam że się stęskniłam za wiatrem w grzywie. Zaczęłam kłusować wokół pastwiska, potem kłus przerodził się w galop. Tak, tęskniłam za tym.
13 czerwca 2014
Od Nexus
Byłam tu dopiero dzień a już kogoś poznałam. Wiedział co przeżyłam. I jako pierwszy okazał mi pomocną dłoń. Nie miałam siły wstań więc nadal leżałam na słomie. Usłyszałam jak stajenni mówią coś o przeprowadzce i zburzeniu. Nie słuchałam ich. Byłam zmęczona i postanowiłam pójść spać.
Obudziłam się wieczorem. Wstałam i podeszłam leniwie do żłobu. Zjadłam trochę paszy. Usłyszałam prychanie i stukot końskich kopyt. Do stajni weszła reszta koni. Cofnęłam się do tyłu. Do boksu obok weszła siwa klacz. Sądząc po jej wyglądzie miała nie długo urodzić. Nie interesowało mnie to zbytnio. Położyłam się na słomie i próbowałam zasnąć. Gdzieś w środku nocy obudziło mnie rżenie. Wstałam się rozejrzałam. Zobaczyłam moją wybawicielkę Tiffany przy klaczy obok mojego boksu. Podeszłam bliżej. Okazała się że klacz rodzi. Po dwóch godzinach na świat przyszła mała bułana klaczka.
Poszłam spać. Obudziłam się rano. Wyprowadzono mnie z boksu. Zostałam wyczyszczona i rozczesano moją grzywę i ogon. Wyglądałam jak kiedyś.
Obudziłam się wieczorem. Wstałam i podeszłam leniwie do żłobu. Zjadłam trochę paszy. Usłyszałam prychanie i stukot końskich kopyt. Do stajni weszła reszta koni. Cofnęłam się do tyłu. Do boksu obok weszła siwa klacz. Sądząc po jej wyglądzie miała nie długo urodzić. Nie interesowało mnie to zbytnio. Położyłam się na słomie i próbowałam zasnąć. Gdzieś w środku nocy obudziło mnie rżenie. Wstałam się rozejrzałam. Zobaczyłam moją wybawicielkę Tiffany przy klaczy obok mojego boksu. Podeszłam bliżej. Okazała się że klacz rodzi. Po dwóch godzinach na świat przyszła mała bułana klaczka.
Poszłam spać. Obudziłam się rano. Wyprowadzono mnie z boksu. Zostałam wyczyszczona i rozczesano moją grzywę i ogon. Wyglądałam jak kiedyś.
Urodziny Hidalgo
Kto dziś opchodzi urodziny? Otóż Hidalgo! Gratuluję! Koń postarzy się o rok : ) Z tej okzaji drogi Hidalgo składam ci życzenia : )
Otóż:
Pięknych klaczek i miłości aż po sufit, obfitości i bogactwa, wielkich sukcesów i rzecz jasna mądrości!
Powodzenia i smacznego!
Od Evolett ,,Poród"
Z rana odwieźli mnie do stajni. Ucieszona dałam wprowadzić się na pastwisko i ruszyłam na sam środek, gdzie była niewielka górka. Stanęłam dęba wołając wszystkie konie. Zbiegły się w jednej chwili. Arrow podszedł do mnie i stanął obok.
- Uwaga! Wiem już że jestem w ciąży, oraz że urodzi mi się klaczka.
Spojrzałam na konie, coś nie pasuje.. Silver!
- Silver?
- Tak?
- Co się stało?
- To jeszcze nie wiesz? Przyjechała nowa klacz, tak schorowana, jak ja kiedyś.. Chcę jej pomóc, ale nie umiem..
- Wydobrzeje. Nie martw się.
- Pewnie tak..
Spojrzałam niepewnie na Mossy. Jeżeli Silver zakocha się w nowej klaczy, to Mossy zostanie z Moh sama..
- Czy wybrałaś już imię? - ktoś przerwał moje myśli
- Tak! Na imię jej Esmeralda. Esme.
Rozległy się rozmowy. Jednym gestem pozwoliłam koniom odejść. Został tylko Silver.
- Jak ona ma na imię?
- Nexus..
- Kara, ujeżdżeniowa, spokrewniona z Secretariatem?
- Skąd wiesz?
- Z twoich oczu.
Silver spóścił głowę.
- Nie powiesz Mossy?
- Nie rób jej tego. Ona cię kocha. Co powiecie Mohylew?
- Sam nie wiem.. Mossy kiedyś pomogła mi, ale to nie to samo. Kochałem ją, ale to minęło..
- Było o tym pomyśleć zanim zrobiłeś sobie źrebaka..
Odszedł.
Do wieczora był spokój. Gdy na horyzoncie pojawił się stajenny i Tiffany konie podbiegły do płotu i czekały na wypuszczenie.
- Spokojnie! Heej! Spokój!!! Dziś na noc ostatni raz będziecie w swojej stajni. W boksach jest cienka warstwa słomy. Będzie mniej wygodnie niż zazwyczaj, ale wywołane jest to remontem, a właściwie budową. Stajnia i cały jej teren zostanie zburzona i zbudowana od nowa. W tym czasie zamieszkacie w niedalekiej, zaprzyjaźnionej stajni. Zostaniecie przewiezieni tam jutro.
Nie czekając na odpowiedź otworzyli bramę i konie galopem poleciały do stajni. zatrzymały się dopiero w swoich boksach. Zobaczyłam Nexus. Była w gorszym stanie niż kiedyś Silver. Mój boks był obok niej. Nie mogłam spać, więc przyglądałam jej się całą noc. W blasku księżyca wyglądała okropnie. Wychudzona, chora klacz. Rozbolał mnie brzuch więc i ja się położyłam, teraz już nie widziałam Nexus.
Ból narastał, a moje pojękiwania razem z nim. Jako że Tiffany wiedząc że jestem chora spała w stajni, w pustym boksie, gdzie miała tylko materac i śpiwór. Po kilku minutach obudziła się i zaspana podeszła do mojego boksu. Cichutko, by nie obudzić innych koni otworzyła drzwi i weszła do mnie.
- Zaczyna się.. Spokojnie Evo. Już to przerabiałaś.
Położyłam głowę w słomie. U mnie w boksie z zamierzeniem było jej więcej.
Po dwóch godzinach męki urodziła się piękna, malutka, zdrowa, bułana klaczka.
Tiffany uśmiechnęła się i pogłaskała najpierw mnie, a potem Esme. Moją córeczkę.
- Uwaga! Wiem już że jestem w ciąży, oraz że urodzi mi się klaczka.
Spojrzałam na konie, coś nie pasuje.. Silver!
- Silver?
- Tak?
- Co się stało?
- To jeszcze nie wiesz? Przyjechała nowa klacz, tak schorowana, jak ja kiedyś.. Chcę jej pomóc, ale nie umiem..
- Wydobrzeje. Nie martw się.
- Pewnie tak..
Spojrzałam niepewnie na Mossy. Jeżeli Silver zakocha się w nowej klaczy, to Mossy zostanie z Moh sama..
- Czy wybrałaś już imię? - ktoś przerwał moje myśli
- Tak! Na imię jej Esmeralda. Esme.
Rozległy się rozmowy. Jednym gestem pozwoliłam koniom odejść. Został tylko Silver.
- Jak ona ma na imię?
- Nexus..
- Kara, ujeżdżeniowa, spokrewniona z Secretariatem?
- Skąd wiesz?
- Z twoich oczu.
Silver spóścił głowę.
- Nie powiesz Mossy?
- Nie rób jej tego. Ona cię kocha. Co powiecie Mohylew?
- Sam nie wiem.. Mossy kiedyś pomogła mi, ale to nie to samo. Kochałem ją, ale to minęło..
- Było o tym pomyśleć zanim zrobiłeś sobie źrebaka..
Odszedł.
Do wieczora był spokój. Gdy na horyzoncie pojawił się stajenny i Tiffany konie podbiegły do płotu i czekały na wypuszczenie.
- Spokojnie! Heej! Spokój!!! Dziś na noc ostatni raz będziecie w swojej stajni. W boksach jest cienka warstwa słomy. Będzie mniej wygodnie niż zazwyczaj, ale wywołane jest to remontem, a właściwie budową. Stajnia i cały jej teren zostanie zburzona i zbudowana od nowa. W tym czasie zamieszkacie w niedalekiej, zaprzyjaźnionej stajni. Zostaniecie przewiezieni tam jutro.
Nie czekając na odpowiedź otworzyli bramę i konie galopem poleciały do stajni. zatrzymały się dopiero w swoich boksach. Zobaczyłam Nexus. Była w gorszym stanie niż kiedyś Silver. Mój boks był obok niej. Nie mogłam spać, więc przyglądałam jej się całą noc. W blasku księżyca wyglądała okropnie. Wychudzona, chora klacz. Rozbolał mnie brzuch więc i ja się położyłam, teraz już nie widziałam Nexus.
Ból narastał, a moje pojękiwania razem z nim. Jako że Tiffany wiedząc że jestem chora spała w stajni, w pustym boksie, gdzie miała tylko materac i śpiwór. Po kilku minutach obudziła się i zaspana podeszła do mojego boksu. Cichutko, by nie obudzić innych koni otworzyła drzwi i weszła do mnie.
- Zaczyna się.. Spokojnie Evo. Już to przerabiałaś.
Położyłam głowę w słomie. U mnie w boksie z zamierzeniem było jej więcej.
Po dwóch godzinach męki urodziła się piękna, malutka, zdrowa, bułana klaczka.
Tiffany uśmiechnęła się i pogłaskała najpierw mnie, a potem Esme. Moją córeczkę.
12 czerwca 2014
Od Silvera
Dzień jak co dzień. Leniwe wypuszczenie na pastwisko, leniwe pasanie się.. Oczywiście klacze i ogiery osobno bo nie ma to tamto.. Z dala od Mossy, Mohylew, mamy.. Czemu nie mam syna? Sam nie wiem..
- Haloo! Konisie!
Wszystkie konie podniosły głowy i pobiegły do płotu, Tiffany stała cierpliwie czekając na wszystkie konie. Gdy już wszyscy byli ustawieni zaczęła mówić:
- Przyjeżdża do nas nowy koń. Ma przykrą przyszłość, bowiem przeżyła pożar i została oddana na rzeź. Na szczęście udało mi się ją odratować. Jest prawnuczką Secretariata. Mimo wszystko proszę, żebyście nie pytali ją o tamte wydarzenia. Ona zaczyna u nas nowe życie.
Konie spoglądały na siebie i na Tiffany. Jednocześnie zarżały, dając znak zgody. Tiffany zadowolona odeszła, a konie powróciły do leniwego pasania się. Po godzinie przyjechał samochód. Wszystkie konie pędem rzuciły się do płotu. Mijały minuty i z przyczepy nie wyszedł koń. W końcu wyprowadzili brudną od błota, z bliznami na nogach, osłabioną, karą klacz. Wyglądała okropnie. Zaniedbana, wychudzona, wyglądała jak ja, zanim tu trafiłem.
- Będzie z nią dobrze! - powiedziałem - pamiętacie jak ja wyglądałem?
Konie pokiwały głowami i dalej przyglądali się powoli i ostrożnie stąpającej klaczy. Zachwiała się i powoli opadła na ziemię.
- Nexus, no dalej! To tylko kawałek! W boksie czeka na ciebie pyszne jedzenie. No chodź!
Klacz nawet nie drgnęła. Zachowywała się zupełnie jak ja. Wiedziałem, co w tedy czułem, bez zastanowienia odszedłem od płotu wziąłem rozbieg i skoczyłem. Klacz wytrzeszczyła oczy na ten widok i drgnęła przerażona. Podszedłem spokojnie, żeby jej nie wystraszyć.
- A więc Nexus?
Klacz delikatnie kiwnęła głową.
- Wiem co czujesz, wyglądałem tak samo, czułem się tak samo, zachowywałem się tak samo. Doszedłem do boksu o własnych siłach, dziś pomagam innym i ty dojdziesz do niego razem ze mną.
Pomogłem Nexus wstać i klacz opierając się o mnie powoli szła do stajni. Jej boks był z brzegu, wiedząc co przeżywała nie ryzykowali zamykania jej na końcu stajni. Weszła do boksu beze mnie. Mi nie pozwolili. Pod ściółką był materac, wiedzieli że jest słaba. Klacz znów się położyła i zaczęli podsuwać jej pod głowę ziarna, mieszankę i wodę z butelki dla źrebaków.
Odprowadzili mnie na pastwisko.
- Znów trzeba będzie podwyrzżyć płot.. Tyle roboty z tymi końmi..
- Barry nie. Tak jest dobrze..
- Na pewno Tiffany?
- Tak. Idź do Espanzy. Na pewno za tobą tęskni.
- Pewnie tak.
Stajenny ruszył do stajni, tam stała jego chora klacz, Espanza. Zwykłe przeziębienie, ale trochę już w tej stajni stoi i codziennie Barry wychodzi z nią na uwiązie, żeby nie traciła mięśni. Ze stajni wyszedł Jerry z Elnorą, Adam z Parnasussem, Mark z Tinką, John z Kovivem i Amy z Wasserfal'em. Całą grupą jechali na plażę i na noc w lesie. Nie zwlekali, napoili konie i ruszyli w las.
Potem zaciąganie do stajni i noc. Czarna, ponura noc.
- Haloo! Konisie!
Wszystkie konie podniosły głowy i pobiegły do płotu, Tiffany stała cierpliwie czekając na wszystkie konie. Gdy już wszyscy byli ustawieni zaczęła mówić:
- Przyjeżdża do nas nowy koń. Ma przykrą przyszłość, bowiem przeżyła pożar i została oddana na rzeź. Na szczęście udało mi się ją odratować. Jest prawnuczką Secretariata. Mimo wszystko proszę, żebyście nie pytali ją o tamte wydarzenia. Ona zaczyna u nas nowe życie.
Konie spoglądały na siebie i na Tiffany. Jednocześnie zarżały, dając znak zgody. Tiffany zadowolona odeszła, a konie powróciły do leniwego pasania się. Po godzinie przyjechał samochód. Wszystkie konie pędem rzuciły się do płotu. Mijały minuty i z przyczepy nie wyszedł koń. W końcu wyprowadzili brudną od błota, z bliznami na nogach, osłabioną, karą klacz. Wyglądała okropnie. Zaniedbana, wychudzona, wyglądała jak ja, zanim tu trafiłem.
- Będzie z nią dobrze! - powiedziałem - pamiętacie jak ja wyglądałem?
Konie pokiwały głowami i dalej przyglądali się powoli i ostrożnie stąpającej klaczy. Zachwiała się i powoli opadła na ziemię.
- Nexus, no dalej! To tylko kawałek! W boksie czeka na ciebie pyszne jedzenie. No chodź!
Klacz nawet nie drgnęła. Zachowywała się zupełnie jak ja. Wiedziałem, co w tedy czułem, bez zastanowienia odszedłem od płotu wziąłem rozbieg i skoczyłem. Klacz wytrzeszczyła oczy na ten widok i drgnęła przerażona. Podszedłem spokojnie, żeby jej nie wystraszyć.
- A więc Nexus?
Klacz delikatnie kiwnęła głową.
- Wiem co czujesz, wyglądałem tak samo, czułem się tak samo, zachowywałem się tak samo. Doszedłem do boksu o własnych siłach, dziś pomagam innym i ty dojdziesz do niego razem ze mną.
Pomogłem Nexus wstać i klacz opierając się o mnie powoli szła do stajni. Jej boks był z brzegu, wiedząc co przeżywała nie ryzykowali zamykania jej na końcu stajni. Weszła do boksu beze mnie. Mi nie pozwolili. Pod ściółką był materac, wiedzieli że jest słaba. Klacz znów się położyła i zaczęli podsuwać jej pod głowę ziarna, mieszankę i wodę z butelki dla źrebaków.
Odprowadzili mnie na pastwisko.
- Znów trzeba będzie podwyrzżyć płot.. Tyle roboty z tymi końmi..
- Barry nie. Tak jest dobrze..
- Na pewno Tiffany?
- Tak. Idź do Espanzy. Na pewno za tobą tęskni.
- Pewnie tak.
Stajenny ruszył do stajni, tam stała jego chora klacz, Espanza. Zwykłe przeziębienie, ale trochę już w tej stajni stoi i codziennie Barry wychodzi z nią na uwiązie, żeby nie traciła mięśni. Ze stajni wyszedł Jerry z Elnorą, Adam z Parnasussem, Mark z Tinką, John z Kovivem i Amy z Wasserfal'em. Całą grupą jechali na plażę i na noc w lesie. Nie zwlekali, napoili konie i ruszyli w las.
Potem zaciąganie do stajni i noc. Czarna, ponura noc.
Subskrybuj:
Posty (Atom)