14 czerwca 2014

Od Nexus

Dzisiaj miałam poznać wszystkie konie a raczej klacze. Wyprowadziłam mnie moja wybawczyni, mówiłam tak na nią bo nią była. Denerwowałam się. Gy w końcu podeszłyśmy Tiffany zawołała wszystkie konie do siebie. Powiedziała że mają być dla mnie miłe. Wprowadziła mnie na pastwisko i odeszła. Spuściłam łeb nisko próbując ukryć go w grzywie. Widziałam że patrzą na moje nogi. Usłyszałam szmer.  Podniosłam głowę do góry. Szmer ucichł. Podeszła do mnie siwo-biała klacz.
- Mam na imię Kaena Dream Deseret. - powiedziała.
- Ja Nexus... - odparłam.
- Może pokarzemy naszej nowej koleżance pastwisko? - zapytała klacze
- Tak - powiedziały chórem.
Chodziłam z nimi po pastwisku i poznawałam najlepsze miejsca z trawą.
Byłyśmy na pastwisku przy stajni. Po niedługim czasie klacze przywitały się i opowiedziały coś o sobie. Cieszyłam się że zostałam tak mile przywitana. Potem straciły mną zainteresowanie. Poszłam więc w najlepsze miejsce z trawą. Po godzinie pasanie się postanowiłam trochę galopować. Wątpiłam w to że kiedykolwiek wrócę do formy z przed wypadku ale już tak dawno nie biegałam że się stęskniłam za wiatrem w grzywie.  Zaczęłam kłusować wokół pastwiska, potem kłus przerodził się w galop. Tak, tęskniłam za tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz