Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem- zgodziła się... Zgodziła się... Chciałem wykrzyczeć to całemu światu. Chciałem wykrzyczeć to jaka jest dla mnie ważna. Chciałem wykrzyczeć tyle rzeczy, lecz ja szepnąłem jej cicho do ucha tylko:
-Kocham cię Evolett.
Zaśmiała się cicho. Popatrzeliśmy oboje w niebo. Rozbiło się ciemno i powoli ukazywały się lśniące gwiazdy.
-Chodź- rzekłem uśmiechając się i pociągnąłem ją lekko za grzywę.
-Gdzie idziemy?- spytała.
-Ufasz mi?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-A powinnam?- zaśmiała się.
Zaprowadziłem ja w góry, które były całkiem niedaleko od naszej stadniny. Wspięliśmy się na sam szczyt. Z góry było widać cały teren należący do Champion Horse. W świetle gwiazd i księżyca był to niezapomniany widok.
-Jak tu pięknie- rzekła cicho siwa klacz.
-Myślisz, że twój ojciec będzie miał coś przeciwko temu, że jesteśmy razem?
Zbliżyłem się do Evolett i pocałowałem ją.
-Nawet gdyby miał... To nie obchodzi mnie to.
Odwzajemniła pocałunek, a ja wreszcie poczułem, że mam dla kogo żyć.
<Evolett?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz