Jakże cudowne jest to miejsce! A teraz jestem ciocią! Czuję się przez to staro, ale ja nawet dorosła nie jestem i raczej to mam nowe koleżanki do zabawy, aniżeli siostrzenice. Są miłe, i o dziwo; bardzo silne. Podobno w około 2 godziny po porodzie już chodziły o własnych siłach... Mają jeden dzień i już są ode mnie szybsze! To nie fair..
- Cześć Mossy! Pobawisz się z nami? - zapytała Emira
- Nudzi nam się... - dopowiedziała Erwa
- No dobrze. Ale nie w berka!
- Dlaczego? - zapytały chórem
- Nie lubię dużo biegać. Po prostu.
- Chodźmy do mamy. Już z nią jest lepsza zabawa. - narzekała Erwa
- Erwa no co ty?! Mamie nigdy nie chce się za nami biegać!!
- Rób jak chcesz ja idę do mamy! - krzyknęła Erwa
Erwa odwróciła się i poszła przed siebie.
- Co jej? - spytałam - Przecież wy wszędzie chodzicie razem!
- Ona doprowadza mnie do szału! Lubię ją, ale ona w kółko chce biegać i nawet mnie to czasem wykańcza, chociaż jestem od niej silniejsza i odważniejsza.
- Tak, to prawda. Emira. Ja muszę iść porozmawiać z Mohylew.
- To pa!
Poszłam szukać mamy. Pasła się razem z tatą. Podeszłam bliżej i wyczułam że coś jest nie tak.
- Mamo, czy coś się stało?
- Kochanie.. - spojrzała na mnie z powagą
- Co jest?
- Tifany rozmawiał dziś z kimś przez telefon, i słyszałam jak powiedziała że ,,Mossy może do pani trafić. Nie ma problemu!". Obawiam się że ciebie stracę!
- Nie, nie, nie! Mamo powiedz że to nie prawda! Kiedy mają mnie zabrać?
- Cytując ,,Niech pani przyjeżdża kiedy chce! Mała jest gotowa w każdej chwili!".
- Mamo! Zrób coś! Oni nie mogą mnie zabrać!
- Skarbie, Tifany na pewno cię tak łatwo nie odda!
- A jednak!
- Mossy jedzie jakiś samochód!
Odwróciłam się i zobaczyłam auto. Po chwili wysiadła z niego młoda kobieta i jakiś nastoletni chłopak. Rozmawiali o czymś z Tifany, ta wskazała mnie palcem. Po chwili chłopak wszedł na pastwisko z uwiązem. Podszedł do mnie i już miał zaczepić go o mój kantar, lecz zadarłam głowę do góry, wierzgnęłam i puściłam się galopem przez pastwisko. Po chwili zaczęły za mną biec bliźniaczki.
- Teraz to potrafi biegać! - krzyknęła Erwa
Przyspieszyłam. Nagle przede mnie wbiegła Evolett:
- Mossy stój!
- Oni chcą mnie zabrać! Na zawsze!
- Nie! Co ci przyszło do głowy?! Tifany wie że nie mogłabyś się rozstać ze mną i resztą tutejszych koni na zawsze. Będziesz dzierżawiona i po pewnym czasie wrócisz!
- Na pewno?
- Tak! Uspokój się. Nie będą cię w tedy zmuszać do wejścia do przyczepy!
- No dobrze... - uspokoiłam się.
Chłopak znów do mnie podszedł, tym razem ostrożnie. Zapiął mi uwiąz i poprowadził przez pastwisko. Tifany poklepała mnie i weszłam do przyczepy. Byłam bardzo zestresowana. Nie wiedziałam gdzie jadę, ani jakie konie tam będą. Odjechałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz