-Hmm mam nadzieję że Evolett i Arrow'owi ułoży się życie.
-Ja też. A mój brat po prostu jest nazbyt opiekuńczy. -Tylko Ty taki nie bądź nigdy, przecież w końcu też kiedyś zostaniesz ojcem. Parnasuss się zaczerwienił. -Nie będę, nie bój się Guns. Mocno przytuliłam Parnasussa i razem zaczeliśmy powoli wracać do stajni. Na miejscu spotkaliśmy Mohylew. Nie wyglądała dobrze. Gdzieś zdala od niej pasł się Primanuss. Powiedziałam Parnasussowi aby na chwilę zostawił nas same. -Mohylew... Jakoś źle wyglądasz. -To przez tą kłótnie z Primanussem Guns... -Przestań o tym myśleć, Jemu przejdzie. To ogier, musi czasem dać znać o Sobie. -Wiem, wiem. Tylko nie lubię takiego zachowania. On chce układać życie Evo. -Dobrze Mohylew, idę. Wszystko będzie dobrze. -Pa Guns. Z daleka było słychać donośne głosy Primanussa i Parnasussa. Mam nadzieję że się nie kłócą... A jednak... <Parnassus a może Primanuss?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz