25 listopada 2014

Od Arenta ,,Wyścig"

Nadszedł ten dzień. Stanęliśmy w bramkach. Jak kucyk miałem marne szanse z końmi wyścigowymi, ale mimo to startowałem. Bramki się zamknęły. Zapanowała zupełna cisza. Gdy tylko się otworzyły wystrzeliłem szybciej niż ktokolwiek. Niestety Epson i Evo zaczęły mnie doganiać. Epson wyprzedziła. Zdeterminowany próbowałem przśpieszyć. Teraz wyprzedziła mnie Evo. Zawiedziony przyśpieszyłem jeszcze bardziej. Cilck i Guns siedziały mi już na ogonie. Wkrótce i one mnie wyprzedziły.
Zostałem z tyłu. Moja dżokejka, jakaś młoda dziewczyna, dosyć mała i zgrabna krzyknęła:
- Arent! No dalej! Chcesz być najgorszy?!
To było jak porażenie prądem. Ja nie jestem najgorszy! Nigdy! Wyciągnąłem nogi mocno do przodu i przyśpieszyłem. Przebierałem nogami najszybciej jak umiałem. Dogoniłem konie, które biegły prawie w szeregu, jednak to Epson prowadziła o pół długości. Poszedłem po zewnętrznej. Jeszcze więcej siły pchnąłem w moje nogi. Jeden koń, drugi, trzeci... Z Epson miałem nielada problem, ale po kilkunastu strasznie długich sekundach wyprzedziłem ją na mecie o głowę. Zwolniłem.
Potem rozdanie nagród. Piękny duży wieniec i puchar, który odebrała Tiffany, bo Yolandi nie było przy mnie.
Jak to sie stało? Jak ja wygrałem? Sam niewiem... Gazety się mną zainteresowały, no tak ,,Kucyk wyprzedza konie wyścigowe na pełnej prędkości."..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz