Trenowałam razem z Ashley, kiedy nagle na torze pojawił się Henry.
Ashley mnie zatrzymała i zeszła.
- Zaraz przyjdę tylko wyprowadzę Verdę na pastwisko.
Na pastwisku była chyba cała stadnina. Brakowało tylko kilku koni.
Podeszłam do Saturna, który rozmawiał z Tricky.
- Przepraszam cię!
Pewnie coś przeskrobał - pomyślałam
- Dobrze idź!
Saturn odwrócił się i wtedy mnie zobaczył.
- Heh...
- Cześć!
Miałam już powiedzieć coś więcej, gdy Henry wrócił.
- No to... Do zobaczenia!
- Tak... - odpowiedziłam.
Postanowiłam się przejść.
- Verda!
To była Luna.
- Hej! Jak tam? - odpowiedziałam posępnie.
- Chciałam tylko się ciebie spytać, czy widziałaś Marsa.
- Nie.
- Poszedł do lasu i nie wrócił!
- To mogli być kłusownicy!
(Luna?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz