23 listopada 2014

Od Moh - C.D. Florencji

Czułam się niesamowicie. To było takie świetne! Tiff dała się namówić na jazdę z Florencją.
Na początek jechałyśmy kawałek drogą, w stronę plaży. Minęliśmy weterynarza i na plaży skręciliśmy w lewo. Zrobiliśmy około kilometra plażą i wjechaliśmy w las, cały czas jadąc na zachód. Teraz na południe. Mam świetną orientację w terenie.
Wjechaliśmy na małą polankę i tam chwilę odpoczęliśmy. Ja i Florencja skubałysmy trawę, a dziewczyny rozłożyły jakąś sporą kartkę, po której jeździły placami wskazując różne punkty.
Na łące byłyśmy tylko kilkanaście minut, potem znów jechaliśmy, teraz na wschód. Po chwili usłyszałam od Tiff:
- Jest! To tu!
- Na pewno? - spytała nieco niepewnie Dominika.
- Tak.
Podjechałyśmy jeszcze kilkadziesiąt metrów. Teraz stałyśmy przy jakimś płocie, który odgradzał las od polany. Na środku była altanka, także ogrodzona. A w niej sarny.
O dziwo Tiff i Dominika nas nie przywiązały. Powiedziały tylko:
- Jeśli przyjdą kłusownicy to uciekajcie. Nie martwcie sie o nas. Biegnijcie ile sił do stajni i wzywajcie pomoc. - tłumaczyła Tiff.
- To w tamtą stronę. - wskazała Dominika.
- My idziemy tam. Współpracujemy z policją i musimy zrobić zdjęcia i uwolnić zwierzęta. - dodała Tiff.
Zostałyśmy bardzo mocno wsłuchując sie w las, czy aby na pewno nie ma obcych dźwięków i kłusowników.
Tymczasem dziewczyny przelazły przez płot i podchodziły do altanki. Sarny w niej uwięzione bały się Dominiki, więc Tiff poprosiła by sie zatrzymała, a sama poszła dalej. Tiff zimą dokarmiała sarny, a nawet pozwalała im się kryć na hali w stadninie. Dlatego też zwierzęta bardzo jej ufały. Zanim je wypuściła zrobiła kilka zdjęć. W końcu jednak otworzyła bramę altanki, a Dominika brame od wysokiego ogrodzenia otaczającgo polankę.
W tym momencie usłuszałam obcy mi dźwięk. Odwróciłam głowę i zobaczyłam mężczyznę celującego prosto we mnie. Wystraszyłam sie i podniosłam alarm. Sarny pędem umknęły w las. Ruszyłam w stronę stajni, ale do niej nie pobiegłam. Facet nie widział dziewczyn w środku, a one wyszły przez płot z drugiej strony polany. Gdy zeskakiwały z ogrodzenia ja już tam stałam. Florencja stała niezdecydowana, uciekać czy ratować Dominikę?
Długo się nie zastanawiała i podbiegła do mnie. Dziewczyny już siedziały na naszych grzbietach i gnałyśmy i le sił do stajni. Tiff przez dziwne czarne coś z antenką mówiła coś niezrozumiałego.. ,,S do P. Mamy zdjęcia. Uciekamy. Kod 2765."
Bardzo się bałam..
- Florencja?
- Tak?
- Mogę do ciebie mówić Florka?

(Florencja?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz