Choć moje dzieciństwo pozostawia wiele do życzenia to nie narzekam. I mimo iż trafiłem do stajni tuż po przejściu tornada, to nic. Przetrwam i to. Treningi praktycznie się nie odbywały. Ale mimo wszystko, jakimś cudem ujrzałem piękną klacz. Karą. Gracja z jaką się poruszała zwaliła mnie z nóg. Było w niej coś... Innego... Cudownego... Akurat szykowałem się do treningu.. Ona też...
Po kilku minutach stałem podniecony na podwórzu. Wsiadła na mnie Yolandi, na nią jakaś inna kobieta. Jeździliśmy po połowie pustego miejsca na torze (potem był rów po tornadzie). W krótkiej chwili na przerwę odważyłem się zagadać.
- Witaj piękna damo, zwą mnie Dan. A ciebie, jeśli wolno spytać?
- Nexus.
- Piękne imię.
(Nexus?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz