20 października 2014

Od Hero

- Hej!
- Hej Hero! - odpowiedziała Esme widocznie ucieszona.
- Widziałem cię na torze! Zasuwasz jak odrzutowiec!
- Dzięki
- Teraz trenuj, bo wyjdziesz z formy!
- O to się nie martw!
Odszedłem, bo Emma mnie wołała.
- Więc czas na tor - pomyślałem.
Ostatnio mam kłopoty z kondycją. Nie mogę złapać tchu i zwalniam.
Najpierw myślałem, że to przez przerwę w treningach, kiedy Emma złamała nogę.
Ale zaczyna się robić poważnie.
Na torze stał już Frank ze stoperem.
Zrobiłem 3 okrążenia i się zmęczyłem, dlatego Emma dała mi odpocząć.
Rozmawiała z Frankiem dość długo.
W końcu na mnie wsiadła i pobiegłem.
Udało się mi wycisnąć z trudem osiem okrążeń.
- Brawo Hero! - krzyknęła Emma.
Nagle zrobiło się ciemno. Poczułem ból w klatce piersiowej i usłyszałem krzyk Emmy:
- Hero co się stało? Nieeeeee! - i wszystko ucichło.
Usłyszałem coś... Pikanie.... Rżenie....
Otworzyłem oczy i usłyszałem krzyk:
- On żyje! - to weterynarz - Emma by się ucieszyła, ale jest w śpiączce...
Poczułem się słabo i znów zrobiło się ciemno.
Kiedy znowu otworzyłem oczy nikogo nie było.
Miałem złamane wszystkie nogi.
Nagle weszła Verda:
- Hero żyjesz! Wszyscy mówią, że umarłeś!
- Ale co się stało? - spytałem ledwo wydobywając z siebie głos.
- Sama nie wiem. Ludzie mówią, że zasłabłeś podczas biegu i wszyscy myśleli, że nie żyjesz i już mieli cię uznać za... no wiesz trupa, a ty nagle się budzisz i wszyscy są byli szczęśliwi, ale kiedy znowu zemdlałeś myśleli, że to pobudka przed śmiercią.
Mają cie zaraz pochować.
Verda pobiegła bez pożegnania.
Zastanawiałem się co stało się z Emmą. "Jest w śpiączce"- co jej jest?
Nagle wbiegła Verda razem z Tiffani i weterynarzem.
- Nic mu nie jest! - oznajmił weterynarz.
Zostałem u niego przez następny miesiąc. Emma się nie pojawiała.
Ciągle mdlałem, a po kilku minutach budziłem się. Nigdy nie czułem się taki słaby!

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz