Miałam trening skoków. Razem ze mną trenowała Pacyfika.
Byłam przy 7 kopercie, gdy nagle telefon Ashley zadzwonił. Zatrzymałam
się w ostatniej chwili. Ashley zsiadła ze mnie i odebrała:
- Hej Henry! No co ty nie powiesz! Świetnie! Ucieszy się! Ciekawe czy go pamięta!
Trochę minęło. Nie wierzę, że go odnalazłeś! Dlaczego nie dzwoniłeś?
I tak gadała przez całą godzinę. W końcu się rozłączyła. Powiedziała na głos:
- A więc przyjedzie nowy koń!
Po treningu pobiegłam na pastwisko.
- Słuchajcie wszyscy! Przyjedzie nowy koń!
- A ty skąd wiesz? - spytała Evo
- Słyszałam jak Ashley rozmawiała przez telefon!
Następnego dnia przyjechał samochód z piękną czerwoną przyczepą dla konia.
Wysiadł z niego młody mężczyzna i otworzył przyczepę.
Ashley mnie przyprowadziła. Stanął przede mną dostojny ogier z błękitną wstęgi.
- Ach, to ty jesteś tą klaczą, którą miałem spotkać.
- Skąd ja cię znam. - zaczęłam się zastanawiać.
- Jak masz na imię?
- Verda
- A ja jestem...
- Saturn? Nie wierzę!
- Czekaj, czekaj... Verda!
- Gdzie ty się podziewałeś?
- Sam nie wiem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz