19 października 2014

Od Esme - C.D. Arenta

- Moja mama, to ukochany koń Tiffany, właścicielki stajni.
- A tata?
- Tata inny niż wszyscy...
- Ile masz lat?
- 1 rok, a co?
- Ja mam 2,5...
- I...
- Nic, tak po prostu pytam. A jak rodzice mają na imię?
- Evolett i Arrow, ale mam jeszcze siostry, Emirę i Erwę. Ale one mnie nie lubią...
- Dlaczego tak sądzisz?
- Nic o nich nie wiem. Nie interesują się mną od urodzenia... Nikt tuta mnie nie lubi...
- Ja cię lubię...
- Tak? - Spojrzałam na niego z nadzieją w oczach
- Tak, jesteś sympatyczna i...
- I co?
Nie odpowiadał mi przez chwilę. I gdy już miał coś powiedzieć mama nam przerwała..
- Esme, kto to jest?
- Nowy w naszej stajni...
- Idź do... Do taty. Chyba cię wołał...
- Dobrze mamo.. - i choć wiedziałam że to nieprawdz to po prostu sobie poszłam.
Szukałam Hero bo mi się nudziło, ale chyba poszedł na trening, bo go nie było.
Przypomniałam sobie jeo słowa ,,Ciesz się życiem",,Biegaj". Coś mnie tknęło..
Z miejsca ruszyłam galopem i biegłam przed siebie aż płot mi się nie skończył i wtedy skręciłam. Wiatr w grzywie, coś cudownego!
Nim się obejrzałam mama zatarasowała mi trasę.
- Czyś ty zmysły postradała?!
- Dlaczego, o co ci chodzi?
- Chcesz zawału dostać, jak ty w ogóle się zachowujesz?
- Dlaczego zawału, jak się zachowuję?
- Zachowujesz się na pewno nie jak wysoko postawiony koń. Przebiegłaś 27 okrążeń wokół pastwiska i biegasz dalej! Przemęczysz się!
- Nie, prawie w ogóle się nie zmęczyłam!
- Nie podnoś na mnie głosu!
- To ty nie podnoś!!! - wrzasnęłam i pobiegłam dalej.
Biegając zauważyłam pana Franka. Trenera koni wyscigowych. Przyglądał mi się z zaciekawieniem. A ja biegłam i biegłam.. Minęło około pół godziny biegania, a on dalej na mnie patrzył. Gdy w końcu sobie poszedł poczułam się nieco swobodniej. Powoli zaczynałam się męczyć, gdy nagle zaczął doganiać mnie Hero. Nic dziwnego.. Był bardzo szybki. Trenował od urodzenia.
Przyspieszyłam i to ja biegłam przodem. Zrobiliśmy 4 kółka i Hero gwałtownie zaczął zwalniać zupełnie oblany potem. Zwolniłam i zawróciłam.
- Hero co sie dzieje?
- Nic, po prostu się zmęczyłem...
- Jak to? Na mnnie dopiero pojawiają się pierwsze krople potu...
- Ja.. Ja nie wiem.. Ty jesteś inna..
- Jak to?! Jak śmiesz tak do mnie mówić?!
- Nie w tym sensie.. Jesteś dużo ponad normą... Masz jakieś super moce...
- Co ty bredzisz?!
- Jesteś super szybka i super wytrzymała..
- Ale.... Dlaczego?
- Spójrz w geny.. z jednej strony koń Arabski, szybki i wytrzymały, a z drugiej strony anglik, bardzo szybki i bardzo wytrzymały. W dodatku jesteś ich połączeniem więc jesteś ultra szybka i ultra wytrzymała...
- To dlaczego moje siostry takie nie są?
- Nie mam pojęcia...
W tym momencie na pastwisko weszła Tiffany i zaczęła mnie wołać. Ochoczo podeszłam do niej, a ona dała mi kostkę cukru. Uwielbiam ich smak. Zapięła uwiąz i wyprowadziła z pastwiska.
 Ruszyliśmy na ujeżdżalnie, nie wiem dlaczego. Tam Tiff zdjęła mi kantar i poprosiła abym biegła do zmęczenia.
Bez długiego zastanawiania się po prostu ruszyłam i szybkim galopem zrobiłam około 30 kółek, w tedy powoli znów zaczęło mnie doganiać zmęczenie, więc przyśpieszyłam. Kolejne 10 kółek poszło gładko, i kolejne 10 też. W sumie zrobiłam około 93 kółka, ale maneż jest mały więc to chyba nic specjalnego. W końcu to Tiff przerwała mi bieganie i założyła na mnie derkę. Nigdy wcześniej niczego takiego na sobie nie miałam, ale to było takie przyjemne. Było mi w niej ciepło i tak inaczej.
- Widzisz Tiffany, ona jest inna..
- Tak, Frank miałeś rację. Przepraszam że ci nie uwierzyłam..
- Treningi trzeba zacząć od razu.
- Jest za młoda!
- Jest w dobrym wieku by przyzwyczaić ją do siodła i ogłowia.
- Nie. Nie pozwolę na to.
- A co jeśli nierozwijany talent zaniknie?
Tiff zamilkła. Szturchnęłam ją i spojrzałam łagodnym wzrokiem.
- Zgoda... Ale pierwsze dosiadanie za dwa miesiące. Do tej pory trening na sucho.
- W porządku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz