- Witaj Guns.
- Co tam się stało?!
- Eee.. Noo..
- Mów!
- Daj mi chwilę niech oni mnie puszczą to ci wszystko wyjaśnię. Tak jest trochę niewygodnie.
- Dobra.
Szarpnąłem kilka razy ale czterej mężczyźni mocno mnie trzymali. Koniec końców wpuścili mnie na pastwisko i odpięli uwiązy.
- No więc chcieli żebym pokrył taką jedną Cilck Tuch. Brzydka i wredna.
- Mów dalej!
- To mi nie przerywaj!
- Dobra.. No mów.
- Wprowadzili mnie do stajni i gdyby nie Kaen, który miał ją pokryć wcześniej, ale jej właścicielka zmieniła zdanie i chciała mnie. Kaen mi powiedział co tam się dzieje i zaciągnęli mnie do stajni. Chcieli żebym ją pokrył, ale zamiast tego trochę ją pogryzłem i raz albo dwa razy zaliczyła kopniaka ode mnie. Wiem że to klacz i nie powinienem, ale tak mnie denerwowała że miałem ochotę ją zabić. W kółko powtarzała że wszystkie konie tu to niedorozwinięte źrebaki. To oberwała. Gdyby była wałachem, albo ogierem to bym ją zabił.
- Rozumiem.. Nic między wami niezaszło?
- Poza bójką to nic.
- Skrzywdziła cię?
- Raz niecelnie kopnęła. Zezowata klacz.
<Guns?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz